Wieść o tym, że Polak zagra w filmie Quentina Tarantino, odbiła się szerokim echem w mediach. Amerykanin jest bowiem jednym z najwybitniejszych w swoich fachu, a o współpracy z nim marzą aktorzy na całym świecie.
Zaszczytu pojawienia się na planie u Tarantino dostąpił Rafał Zawierucha, aktor wcześniej nieznany szerokiej publiczności. Gdy oficjalna wiadomość o jego angażu dotarła do Polski, Rafał ochoczo zaczął udzielać wywiadów, w których cieszył się z wyjątkowej współpracy:
Niestety, nie jest niczym nowym, że aktorzy, którzy nie grają głównych ról w danym obrazie, w procesie postprodukcji zostają wycięci z ostatecznej, wysyłanej do kin wersji filmu. Taki los może spotkać też Rafała.
Po tym, jak aktora nie pokazano ani w zwiastunie, ani na oficjalnym plakacie, zaczęto spekulować o tym, że postać Romana Polańskiego (w którą wcieli się Zawierucha), nie pojawi się w Pewnego Razu w Hollywood w ogóle...
Zobaczymy niedługo - powiedział Faktowi. Zawsze i wszędzie będę podkreślał, że zaproszenie przez Quentina było dla mnie wielkim zaszczytem. Ta historia bardzo mnie zmieniła. Po pierwsze mogłem przyglądać się największym gwiazdom przy pracy, a po drugie, na prywatnym gruncie spotkałem się z legendami filmu. To była ważna lekcja - dodaje.
Trzymacie kciuki za Polaka?