Z pewnością Monika Richardson i Zbigniew Zamachowski nie spodziewali się, że program S.O.S dla świata całkowicie odmieni ich dotychczasowe życie. Dziewięć lat temu prezenterka i aktor wrócili z planu w Belize cali w skowronkach, by kilka lat później wziąć cichy ślub. Zamążpójścia gratulował Monice nawet jej pierwszy mąż, który do końca wierzył, że prezenterka jeszcze przez jakiś czas będzie podpisywać się starym nazwiskiem "Richardson". Monika jednak przyjęła nazwisko Zbyszka, a wraz z nim ogromne problemy finansowe. Z czasem pogodziła się z faktem, że jej ukochany obciążony jest wysokimi alimentami. 16 tysięcy złotych, które sąd nakazał mu płacić co miesiąc byłej żonie, poważnie nadwyrężały domowy budżet. Monika bała się, że przez tak ogromne koszty nie będzie miała co jeść.
Sąd ostatecznie obniżył horrendalne alimenty Zbyszka do 12 tysięcy złotych, a jego dług alimentacyjny zredukowano do 60 tysięcy. Monika odetchnęła z ulgą i ze szczęścia pojechała na wakacje. Od czasu do czasu zdarza jej się jednak zatęsknić za przeszłością. W wolnych chwilach wraca myślami do swojej willi na warszawskim Wilanowie, którą wynajęła, by ratować finanse. Musiała wziąć sprawy w swoje ręce, ponieważ jej mąż zdecydowanie lepiej sprawdza w pisaniu wierszy, niż w zarabianiu pieniędzy.
Monika postanowiła potwierdzić, że jej słowa o artystycznej zaradności męża nie były bzdurą wyssaną z palca. Pochwaliła się na Instagramie krótkim wierszem, który jej ukochany Zbyszek napisał właśnie dla niej:
Nad ranem z Kościelnej Tłokini
Wyłania się z piany bogini
Ma na imię Monika,
nagle a-psik! I znika
I znów człek się do się sam ślini
Moniczce - Zbyś
Uważacie, że Zbyszek ma talent? Zazdrościcie Monice tak zaradnego męża?
