Od dwóch dni Polska żyje szokującymi doniesieniami na temat Jarosława Bieniuka, byłego piłkarza i partnera zmarłej Anny Przybylskiej. 39-latek został oskarżony przez swoją znajomą o brutalny gwałt, do którego miało dojść w ostatni weeekend w jednym z sopockich hoteli. W środę sportowca przesłuchała prokuratura, po czym odprowadzono go do aresztu. Późnym wieczorem decyzją prokuratury został z niego zwolniony za poręczeniem majątkowym w wysokości 20 tysięcy złotych. Wobec sportowca został zastosowany dozór policyjny, otrzymał równiez zakaz kontaktowania się ze świadkami. Postawiono mu dwa zarzuty z art. 58 ustęp 1 Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Z oświadczeniem Bieniuka nie zgodzili się prawnicy reprezentujący jego rzekomą ofiarę. Jeszcze w czwartek sugerowali, że nadal zamierzają walczyć o sprawiedliwość dla 29-letniej ofiary i chcą, by sprawa trafiła do sądu.
PRZYPOMNIJMY: Prawnik rzekomej ofiary odpowiada na oświadczenie Jarosława Bieniuka: "Jego wypowiedzi są tylko strategią obrony"
Teraz jednak okazuje sie, że kobieta oskarżająca Bieniuka o gwałt będzie musiała poszukać nowej pomocy prawnej. Jak udało się bowiem ustalić Wirtualnej Polsce, z reprezentowania 29-latki zrezygnowali dotychczasowi prawnicy.
Informację o wypowiedzeniu przez klientkę pełnomocnictwa potwierdziła redakcji kancelaria Cogents. Kancelaria będzie służyć jej pomocą tylko do 23 kwietnia. Prawnicy podkreślają, że przyczyną wypowiedzenia pełnomocnictw nie są okoliczności bezpośrednio związane ze sprawą ani samą pokrzywdzoną.
Wygląda więc na to, że sprawa zatrzymania Jarosława Bieniuka jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje. Czekacie na dalszy rozwój wydarzeń?