Od dwóch tygodni cała Polska żyła nowymi doniesieniami w sprawie rzekomego gwałtu, jakiego miał dopuścić się Jarosław Bieniuk na Sylwii Sz. 18 kwietnia po wpłaceniu kaucji w wysokości 20 tysięcy złotych 39-latek został zwolniony z aresztu, a prowadzącym sprawęśledczym udało się postawić wdowcowi zarzuty udostępniania narkotyków osobom trzecim. Wiele podejrzeń wzbudza fakt, iż obecnym partnerem Sylwii Sz. jest Marcin T., założyciel klubu Zatoka Sztuki uwikłanego w 65 postępowań karnych dotyczących gwałtów na nieletnich i zmuszania nastolatek do prostytucji.
Choć sportowiec zarzeka się, że do stosunku doszło za obopólną zgodą, a kobieta próbuje teraz wyłudzić od niego pieniądze, "Cassandra" przedstawiła policji swoją wersję wydarzeń, opowiadając o brutalnym seksie z Bieniukiem wbrew jej woli i jego przygotowanej na tę okazję "tajemniczej walizce" wypełnionej erotycznymi gadżetami.
W poniedziałek w programie Uwaga emitowanym na antenie TVN-u ukazał się reportaż o głośnej aferze, w którym prowadzący przeczytał oficjalne oświadczenie rzekomej ofiary Jarosława. Kobieta poskarżyła się, że "przez bezpardonowe ataki na jej przyjaciół, nie mogła liczyć na ich wsparcie".
To, co działo się przez ostatnie dwa tygodnie, ma znamiona linczu. Nikt nie zainteresował się tym, co się naprawdę wydarzyło i co się stało, a wszyscy skupili się na kłamliwych, obraźliwych oskarżeniach, które miały tylko na celu odwrócenie uwagi od prawdy. Zostałam z tym kompletnie sama. Odwrócili się ode mnie wszyscy, a moi przyjaciele byli bezpardonowo atakowani tylko po to, abym nie mogła liczyć na ich wsparcie.
Ponoć od wybuchu skandalu Sylwia Sz. nie opuszcza mieszkania.