Największym sukcesem Edyty Górniak jest zajęcie drugiego miejsca na konkursie Eurowizji w 1994 roku. Jak dotąd żadnemu polskiemu wykonawcy nie udało się pobić wyniku piosenkarki, a Edyta uwielbia wracać do swojego sukcesu sprzed lat. Po wydaniu zagranicznej płyty Invisible w 2003 roku, Górniak skupiła się głównie na kolejnych skandalach i brylowaniu w show biznesie. Zasiadała w jury programów talent show i opowiadała o kolejnych związkach oraz rozstaniach. Fani artystki już siedem lat czekają na jej kolejny album, którego wciąż nie może skończyć. Jak na razie muszą zadowolić się trasą akustyczną i kolejnymi coverami, które Górniak wykonuje podczas występów w telewizji.
PRZYPOMNIJMY: Górniak nie wyda płyty? STRACIŁA JUŻ PÓŁ MILIONA...
Edyta wystąpiła ostatnio na okładce Vivy, a w wywiadzie dla magazynu opowiedziała ze szczegółami o intymnych momentach z życia. Wspomniała, że w związku z kierowcą rajdowym, Mateuszem Zalewskim, zaczęło dziać się złe w momencie, gdy Edyta straciła ciążę. Nie zapomniała także zdać relacji z dnia, w którym jej syn Allan dostał ataku wyrostka robaczkowego.
W rozmowie nie zabrakło także filozoficznych wynurzeń diwy. Zauważyła, że nie jest stworzona wyłącznie do "rzeczy wielkich", ale może od czasu do czasu pozwolić sobie także na "zwyczajność":
Codziennie staram się być najlepszą odsłoną człowieczeństwa, kobiecości, matki, artystki. Najlepszą wersją samej siebie po prostu. Ale zrozumiałam też, że ciągłe dążenie do perfekcji jest rodzajem obłędu, a zresztą ideały ponoć są nudne. Dlatego w trakcie "Trasy Akustycznej" wiele razy zwracałam się do publiczności, że fajnie jest czasem robić zwyczajne, a nawet głupie rzeczy.
Piosenkarka od jakiegoś czasu spotyka się z piłkarzem Tomaszem Mazurkiewiczem. Nauczona doświadczeniem, wolała milczeć na temat nowej relacji. Poprzedni chłopak Górniak nie wytrzymał jej medialnej wylewności na temat związku. Edyta doszła do wniosku, że nie warto spełniać oczekiwań innych:
Nieustannie więc wszyscy staramy się sprostać oczekiwaniom dzisiejszego świata. Dlatego czasami dobrze jest się zatrzymać i być zwykłym, normalnym, biernym człowiekiem. Nie ma w tym nic złego. Mówiąc to do publiczności, próbuję przekonać także samą siebie. Musimy czasem być normalnymi, słabym ludźmi, którzy się mylą i mają do tego prawo. I czasem pozwolić sobie na głupotę, z której możemy się pośmiać, bo i tak żyjemy w bardzo trudnych i stresujących czasach.