Za nami już 9 odcinków programu Agent Gwiazdy. Finał show zbliża się wielkimi krokami, a atmosfera pomiędzy uczestnikami zagęszcza się z odcinka na odcinek. Jakiś czas temu z show pożegnał się ulubieniec widzów Andrzej Gołota, a w zeszłym tygodniu dzięki spiskowi reszty grupy z programu wyeliminowano Wiktora Mrozika.
Najnowszy odcinek Agenta rozpoczął się od zadania na Fuerteventurze. Uczestnicy podzieleni na dwie grupy musieli w ciągu 20 minut odnaleźć jak największą liczbę turystów o różnych narodowościach. Nie mogły się jednak one powtarzać w obydwu grupach.
Od pewnego czasu w programie wyraźnie widoczny jest sojusz Kasi i Marysi, co nie do końca podoba się reszcie uczestników show.
Trzeba je rozdzielić. Zachowują się jak Gołoty. Nie wiemy, co knują... - stwierdziła Viola.
Lubię Kasię. Jesteśmy pod wieloma względami podobne. Kiedyś mi pomogła w trudnej sytuacji. Viola za to należy do kobiet, które nie potrafią być solidarne - skomentowała zażyłość z żoną Hollywood Marysia.
Przy pierwszym zadaniu zgodnie zdecydowano zatem, by nie dopuścić do współpracy Sadowskiej i Wołejnio. W związku z tym, nieprzepadające za sobą Kasia i Viola zmuszone zostały do bycia w jednej drużynie.
Nie będę ściemniać - nie przepadam za Kasią - wyznała szczera Kołakowska.
Cały ten program polega na obłudzie, fałszu i kłamstwach - powiedziała za to stanowczo rozgoryczona Kasia.
Będącym w jednej drużynie Kasi, Violi i Miśkowi udało się zebrać imponującą grupę turystów. Za to Damianowi, Marysi i Angelice, nie poszło już tak dobrze.
Rywalizacja Kasi i Violi przerodziła się w korzyść dla grupy - podsumował konkurencję dumny Misiek.
W kolejnym zadaniu Viola musiała "odpokutować" za swój drogi immunitet z poprzedniego odcinka. Nie brała więc czynnego udziału w drugiej konkurencji, a do jej zadania należało jedynie obstawienie, który z kolegów będzie tym najszybszym w zorganizowanym wyścigu.
Ja nie wiem, czy Viola zarobiła chociaż z tysiąc złotych dla całej grupy od początku programu - podsumował Kołakowską Msiek.
Zdecydowanie najpoważniej do zadania podszedł Damian, który postawił sobie za cel wygrać wyścig.
Nie mam siły biegać. Chcę już końca tej konkurencji - marudziła Angelika, która od początku zadania zostawała daleko w tyle.
Ostateczny pojedynek rozegrał się pomiędzy Damianem a Miśkiem. I tak jak można było podejrzewać, temu pierwszemu udało się wygrać wyścig.
Motherfu*ker! - wykrzykiwał przegrany Koterski.
W związku z wygraną, Damianowi udało się zyskać aż dwa jokery, którymi nie zdecydował się z nikim dzielić i zachował je dla siebie.
W trzeciej konkurencji uczestnicy mieli za zadanie sami zdecydować o tym, kto... dostanie immunitet. Na podjęcie trudnej decyzji mieli zaledwie 15 minut.
Jeden immunitet rzucony na środek, a wokół niego znajdują się dwa lwy i cztery lwice - podsumowała sytuację Viola.
Zacznijmy od tych, co nigdy nie mieli immunitetu - zaproponował ugodowo Misiek i dodał: Ja jestem w stanie zrezygnować. Swoją decyzję uargumentował tym, że "nie chce się męczyć" i ma "dobre serduszko".
Dla mnie jego zachowanie było podejrzane - skomentowała brać chęci rywalizacji Miśka Marysia.
Damian zaproponował, że odda Miśkowi i Marysi po immunitecie w zamian za jokera. Niestety Sadowska nie skusiła się na ofertę kolegi.
Nie miałam immunitetu nigdy. Chcę przejść do poprzedniego odcinka, chcę wygrać. Chcę immunitet! - tłumaczyła się Sadowska.
W wyborze osoby, która zgarnie immunitet nie pomogło początkowo nawet głosowanie wszystkich uczestników. W końcu dość nieoczekiwanie Misiek zdecydował, że zagłosuje na Damiana.
Misiek ciągle zwodził. On w ogóle się nam nie zwierza - narzekała nieusatysfakcjonowana Sadowska.
Podczas rozwiązywania testu Damian zaryzykował i nie zdecydował się wyłożyć immunitetu, a jedynie jokera.
Z programem musiała pożegnać się Kasia, a zadowolenia z decyzji nie kryła jej rywalka, Viola.
To była moja kolej - skwitowała na zakończenie żona Hollywood.