Odkąd Meghan Markle pojawiła się na brytyjskim dworze królewskim, plotkuje się o jej skomplikowanych relacjach z królową Elżbietą i resztą rodziny. PR-owcy robią wprawdzie wiele, by przekonać opinię publiczną, że monarchia przyjęła amerykańską aktorkę z otwartymi ramionami, jednak informatorzy mówią co innego.
Księżna Sussex ma ponoć wyjątkowo trudny charakter, który odstrasza pracowników, a nawet miał być przyczyną ochłodzenia relacji między Harrym a Williamem.
PRZYPOMNIJMY: Kolejna asystentka Meghan Markle ODCHODZI Z PRACY!
Królowej nie podoba się m.in., że Meghan nie stosuje się do protokołu i co chwilę zalicza wpadki, narażając rodzinę na śmieszność. Elżbieta II jest też zniesmaczona kaprysami Amerykanki w kwestii strojów i biżuterii. Jeszcze przed ślubem Markle miała ponoć surowe wymagania co do sukni i tiary. Ostatecznie jednak musiała pójść na kompromis.
Dobór garderoby i klejnotów to nie jedyne problemy, jakie miała przed ślubem Meghan. Zachcianki dotyczyły też cateringu. Jak ujawnia królewska biografka Katie Nicholl, była aktorka skrupulatnie testowała jedzenie, które miało być serwowane na przyjęciu. W tym celu przyjeżdżała do Zamku Windsor, gdzie obsługa przygotowywała dla niej degustacje.
Meghan zażyczyła sobie, aby dla jej znajomych z Hollywood, którzy przestrzegają diety "Zen" zgodnej z harmonią buddyjską, podano "potrawy makrobiotyczne".
Bardzo się zdenerwowała, gdy poczuła smak jajka w jednej z potraw, choć powiedziano jej, że danie nie zawiera jaj. "Nieprawda, wyczuwam tu jajko!" - oburzała się. W tym momencie weszła królowa i wzięła Meghan na bok, zwracając jej uwagę, że "w tej rodzinie nie rozmawia się z personelem w taki sposób" - ujawnia Nicholl.
Tymczasem cały świat czeka na wieści o narodzinach "royal baby". Można się spodziewać, że różnice w poglądach na wychowywanie dziecka raczej nie poprawią napiętych stosunków między Meghan a królową.