Katarzyna P. dała się poznać szerszej publiczności jako współoskarżona w procesie Amber Gold, która - według prokuratory - w spółce z mężem - okradła 19 tysięcy klientów na 850 milionów. Po aresztowaniu w 2013 roku, żona Marcina P. została osadzona w areszcie śledczym w Łodzi, gdzie kilka miesięcy później zaszła w ciążę z więziennym wychowawcą. Ku zaskoczeniu Katarzyny, brzemienny stan nie przyczynił się do złagodzenia wyroku, a kobieta zmuszona była urodzić syna w zakładzie poprawczym w Grudziądzu, gdzie wychowuje go do dziś.
Wygląda na to, że była szefowa Amber Gold wciąż nie traci nadziei i po cichu liczy na znacznie łaskawszy wyrok od grożących jej 25 lat więzienia. 6 maja obrońca współoskarżonej Katarzyny P., Anna Żurawska wniosła o jej uniewinnienie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, a jej mowa końcowa zakończyła proces toczący się od marca 2016 roku. Okazuje się, że linią obrony "księżniczki Amber Gold" jest... zrzucenie winy na męża. Żurawska przytoczyła zeznania kilkunastu świadków, którzy twierdzili, że wszystkie decyzje inwestycyjno-finansowe w Amber Gold podejmował Marcin P. Według obrońcy, Katarzyna P. "nie miała wiedzy merytorycznej na temat działalności spółki".
Czym jako członek zarządu zajmowała się moja klientka? Zajmowała się wyposażeniem lokali, wystrojem wnętrz i ich umeblowaniem, strojami dla pracowników, umiejscowieniem ulotek i plakatów - przekonywała obrońca. Zwracała uwagę na czystość pomieszczeń biurowych i zajmowała się organizacją imprez dla pracowników. Można z sarkazmem powiedzieć, że obszar władzy i decyzyjności mojej klientki w spółce był faktycznie imponujący. Moja klientka ufała mężowi. Ufała, że stworzona przez niego spółka działa zgodnie z prawem i w granicach prawa.
Żurowska zaznaczyła jednocześnie, że "nie jest jej intencją przerzucanie odpowiedzialności na współoskarżonego Marcina P.".
Bo podzielam w całości wszystkie tezy z wystąpienia mojego kolegi, obrońcy Marcina P. - podkreśliła.
Wyrok w sprawie obojga małżonków ma zostać ogłoszony 20 maja.