Trzeba przyznać, że o Weronice Rosati jeszcze nigdy nie było tak głośno, jak teraz, niestety, nie ma to żadnego związku z jej dokonaniami zawodowymi. Aktorka od kilku miesięcy toczy medialną wojnę z ojcem jej dziecka, Robertem Śmigielskim, który miał stosować wobec niej przemoc fizyczną i słowną oraz zagrażać zdrowiu jej i córki. Zdesperowana 35-latka robi wszystko, co może, by raz na zawsze wykreślić Śmigielskiego z życia małej Elizabeth. Najpierw zmieniła dziewczynce nazwisko za plecami ojca, żeby później wnieść sprawę w sądzie przeciwko byłemu kochankowi o zakaz zbliżania się do niej i dziecka, zarówno na terenie Stanów, jak i Polski.
Okazuje się, że Rosati ma jeszcze kilka asów w rękawie, które mogą okazać się "gwoździem do trumny" Śmigielskiego na zbliżającej się rozprawie w Kalifornii zaplanowanej na koniec czerwca. Aktorka postanowiła iść za ciosem i wlepić Robertowi kolejny zakaz zbliżania się, tym razem do jej 3-letniego yorka o imieniu Franio. Super Express dotarł do amerykańskich dokumentów sądowych, w których Weronika oskarża ortopedę nawet o to, że chciał... wyrzucić jej psa przez okno.
_**Proszę o ustanowienie zakazu zbliżania się Roberta do psa, ponieważ próbował go porwać i robił to w przeszłości oraz straszył mnie, że wyrzuci go przez okno**_ - wyznała polska aktorka w sądzie.
Co ciekawe, tuż po rozstaniu z matką Elizabeth Śmigielski wyręczył przebywającą na planie filmowym Weronikę i na jakiś czas przygarnął jej ukochanego pupila do siebie.