22 maja mija druga rocznica śmierci Zbigniewa Wodeckiego. Przyjaciele i fani artysty uczczą pamięć o nim na festiwalu jego imienia zorganizowanym przez jego córkę, Katarzynę Wodecką-Stubbs. Po śmierci taty ofiarnie rzuciła wszystko, by zająć się porządkowaniem spuścizny po nim.
Ojciec to ikona polskiej muzyki - mówi o nim z dumą i wzruszeniem.
Wygląda jednak na to, że talent Wodeckiego ominął jedno pokolenie i odrodził się w osobie wnuka muzyka, syna Katarzyny, Leo.
15-letni obecnie chłopiec sam podjął decyzję, że chce chodzić do szkoły muzycznej, a nawet ma już za sobą teatralny debiut.
Kasia patrzy na syna z dumą i wzruszeniem - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Rewia osoba z otoczenia Wodeckiej-Stubbs. Leo odziedziczył po dziadku ten najcenniejszy spadek, ona zaś wie, że musi robić wszystko, aby pomóc mu w karierze. Jednocześnie niezwykle starannie wybiera propozycje, a tych z pewnością będzie teraz coraz więcej. Przede wszystkim jednak jako kochająca matka chce, żeby syn nie utracił niczego z dzieciństwa. Jest pewna, że Zbyszek właśnie tego by sobie życzył.
Na koniec maja zaplanowana jest premiera filmu Dzień czekolady, w którym Leo Stubbs gra jedną z głównych ról. Wodecki zdążył jeszcze zobaczyć wnuka na scenie w spektaklu Tajemniczy Ogród w krakowskim Teatrze Bagatela oraz Małym Lordzie w Operze Krakowskiej. Z obu przedstawień muzyk wyszedł zachwycony.
Leo uwielbia to robić - ujawnił wtedy. Widziałem go na scenie i jest bardzo fajny. Czuję, że on pójdzie w tym kierunku. Jest urodzony do tego, bo wchodzi na plan i nie trzeba go ustawiać. Jest skromy, cichy i małomówny.
_
_