Minęło 12 lat odkąd Alicja Bachleda-Curuś po rozdzierającej serce roli w filmie Trade została ogłoszona "nadzieją światowego kina".
Na fali tego sukcesu Neil Jordan zaproponował jej tytułową rolę w filmie Ondine. Na planie Alicja poznała Colina Farrella, któremu towarzyszyła ówczesna narzeczona. Ich pierwsze spotkanie opisała w autobiograficznej książce Twój głos w mojej głowie.
Romans z irlandzkim gwiazdorem zaowocował ciążą i zaproszeniem na galę Złotych Globów. Na tym hollywoodzka kariera Bachledy-Curuś w zasadzie się skończyła.
W Polsce Alicja nadal uważana jest za gwiazdę światowego formatu i gdyby zechciała to wykorzystać, mogłaby zrobić karierę, na pewno większą niż za oceanem.
Ona jednak, chociaż kupiła mieszkanie w Krakowie, nie zamierza wyprowadzać się z Los Angeles. Jej najnowszym pomysłem jest zmiana branży i otwarcie własnej galerii sztuki. Obecnie kończy właśnie studia zaoczne na wydziale historii sztuki.
Podobno jej mama jest tym wszystkim zaniepokojona. Obawa się, że córka podejmuje chaotyczne działania, bez długoterminowego pomysłu na życie.
Na szczęście przynajmniej próbuje nadrabiać miną.
Mam cudownego wnuka, który jest do nas szalenie przywiązany - komentuje dyplomatyczne, cytowana przez tygodnik Życie na gorąco. To wszystko mi jakoś wynagradza te niepokoje.
_
_