Katie Price dała się poznać szerszej publiczności przed dwudziestu laty jako brytyjski odpowiednik Pameli Anderson. Podobnie, jak w przypadku muzy Hugh Hefnera, Jordan również zaczynała karierę jako modelka erotyczna, żeby z biegiem lat awansować na pełnoprawną celebrytkę i ulubienicę brukowców, która zrobi wszystko, aby znaleźć się na językach. Tym, co odróżnia Katie od Amerykanki, jest znacznie większe parcie na szkło i patologiczna wręcz potrzeba zwrócenia na siebie uwagi mediów, która - w przypadku 40-latki - zdaje się z wiekiem tylko rosnąć.
Ostatnio o celebrytce zrobiło się znowu głośno przy okazji kolejnej (trzeciej) serii zabiegów na stole operacyjnym, które miały jej zapewnić młody wygląd, a w rezultacie upodobniły ją do "kobiety-kota".
We wtorek celebrytka znów wywołała burzę w sieci, tym razem publikując na Instagramie nagranie swojej 11-letniej córki Princess prezentującej umiejętności wokalne. Tym, co najbardziej rozjuszyło internautów, był przydługi t-shirt Playboya, w którym dziewczynka tańczyła po pokoju, śpiewając piosenkę _**Don's Hurtin' Me**_ autorstwa brytyjskiej raperki Stefflon Don.
"Dlaczego ubrałaś córkę w t-shirt Playboya? Powinnaś się wstydzić", "Taki strój dla 11-letniej dziewczynki? Nie nadajesz się na matkę", "Czy tylko ja uważam, że ubieranie dziecko w tego typu ubrania jest co najmniej niestosowne?" - pisali.
Katie pozostawiła krytyczne komentarze bez odpowiedzi, zapewne ciesząc się, że jej plan się powiódł i znów może liczyć na medialne zamieszanie wokół swojej osoby.