Rodziny królewskie na całym świecie muszą liczyć się z tym, że oprócz przywilejów płynących z życia "rojalsa", istnieje też wiele mniej przyjemnych aspektów bycia na świeczniku. Będac członkiem monarchii trzeba liczyć się z tym, że każde wymykające się zasadom etykiety zachowanie będzie szeroko komentowane, o społecznie kontrowersyjnych incydentach nie wspominając.
Doskonale znają tę sytuację wybranki brytyjskich książąt - Kate i Meghan - które wychodząc za Williama i Harry'ego musiały liczyć się z tym, że od chwili ślubu są niemal nieustannie obserwowane.
Dużo poważniejszy problem dotknął rumuńską rodzinę królewską. Tamtejszy książę Nicholas, który jakiś czas temu stracił tytuł, właśnie potwierdził, że jest ojcem trzyletniej Iris - dziewczynki będącej owocem romansu. Eks-książę wydał oświadczenie na Facebooku, którego forma zszokowała Rumunów. Nicolas opublikował wyniki badań genetycznych, a o dziecku pisał bezosobowo, unikając sformułowania "moja córka".
To, że piszesz, iż "nie łączy cię żaden związek z jej matką" i nazywasz dziecko "jej" a nie twoim, to co najmniej nieodpowiednie - napisała jedna z komentujących osób. Wymaga się od takiej osoby jak ty odpowiedzialności nie tylko prawnej, ale i moralnej - czytamy.
Pozbawiony przez własnego dziadka tytułu Nicholas dwa lata temu wziął ślub z Aliną Marią Binder, rumuńską dziennikarką.
Wyobrażacie sobie taki skandal w rodzinie królowej Elżbiety?