Dwa miesiące temu sąd w Białej Podlaskiej wydał wyrok zobowiązujący Marka Torzewskiego, znanego śpiewaka operowego do zwrotu omyłkowo wypłaconej mu gaży.
Sprawa dotyczy kwoty 4550 złotych, które Bialskie Centrum Kultury miało zapłacić innemu artyście, Witoldowi Matulce za organizację koncertu poświęconego pamięci zmarłego trzy lata temu znawcy muzyki operowejBogusława Kaczyńskiego.
Kiedy pracownicy Centrum zorientowali się, że omyłkowo przelali pieniądze na konto Torzewskiego, zwrócili się do niego z prośbą o zwrot pieniędzy, gdyż należą się one innemu śpiewakowi.
Zobacz: Marek T. oskarżony! Muzyk stanie przed sądem za przywłaszczenie... 4450 złotych
Niestety, śpiewak zlekceważył ich prośbę i do tej pory pieniędzy nie zwrócił. Nawet wyrok sądu nie zmienił jego decyzji w tej sprawie.
Jak wyjaśnia córka artysty, absorbują go teraz dużo ważniejsze sprawy.
Tata jest w trudnej sytuacji zdrowotnej, bo jest osłabiony chorobą nowotworową - ujawniła Agata Torzewska w rozmowie z Plejadą. Nie jest osobą, która o tym opowiada, ale jest w takim momencie, że powinien mieć trochę więcej spokoju. Leczenie trwa. Nie chcę wchodzić w detale, ale to rak złośliwy.
Poza tym, zdaniem córki artysty postępowanie w sprawie zwrotu pieniędzy było źle prowadzone.
Od początku są nieprawidłowości w prowadzeniu całej sprawy - komentuje rozżalona. Został skazany wyrokiem nakazowym w składzie jednoosobowym, więc nawet nie ma możliwości przedstawić swoich racji.
_
_
