Życiową rolą amerykańskiej aktorki Meghan Markle stało się bycie żoną księcia Harry'ego. Doniesienia na temat ich związku przerodziły się w niekończącą się telenowele, w której to księżna Sussex gra czarny charakter. Z 37-latka podobno miało kto jest w stanie wytrzymać. Fakt ten ma potwierdzać odejście z pracy jej dwóch asystentek.
PRZYPOMNIJMY: Kolejna asystentka Meghan Markle ODCHODZI Z PRACY!
"Trudna", jak nazywa ją pałacowy personel, zdążyła już popaść w medialny konflikt z Kate Middleton. Sama królowa Elżbieta miała nazwać rozwódkę "rakiem, który trzeba wyciąć". Małżeństwo Harry’ego ze starszą od niego byłą aktorką wypłynęło także na jego relację z Williamem. Książę Sussex miał mieć żal do brata, że ten niewystarczająco godnie powitał Makle w rodzinie królewskiej.
PRZYPOMNIJMY: Konflikt królowej z Meghan się zaostrza? "Jest jak rak, który trzeba wyciąć jak najszybciej"
Po narodzinach Archiego prasa brytyjska nieco zmieniła narrację na temat Meghan Markle. Wygląda jednak na to, że wszystko powoli wraca do "starego porządku". Sunday Times kolejny raz postanowił pogrzebać w przeszłości świeżo upieczonych rodziców i podzielił się ze światem kontrowersyjną historią, w którą zamieszany jest… książę Filip. 98-latek miał odradzać wnukowi małżeństwo z Markle. Nie podobała mu się zawodowa przeszłość Meghan, w której aktorskim portfolio z łatwością odnaleźć można erotyczne sceny:
_**Z aktorkami się umawia, a nie żeni**_ - powiedział swojemu wnukowi.
Książę Filip znany jest z kontrowersyjnego poczucia humoru i często mówi o kilka słów za dużo. Swoje prawo jazdy oddał w wieku 97 lat (!) i to dopiero po tym, jak spowodował wypadek. Wielu uważa, że słowa Filipa mogły być po prostu niesmacznym żartem.
Co ciekawe, głośno o wątpliwościach dotyczących wżenienia się Markle do rodziny królewskiej miał mówić także książę William. Podobno to jego negatywna opinia na temat Meghan była prawdziwą przyczyną konfliktu z młodszym bratem.
Myślicie, że Filip rzeczywiście tylko żartował?
