O kryzysie w małżeństwie Joanny Liszowskiej i szwedzkiego milionera Oli Serneke plotkowało się w zasadzie od początku istnienia ich małżeństwa. Podobno zaszkodziły im kwestie logistyczne, bowiem dzielili życie między Polskę a Szwecję, a aktorka zapisała córki do polskiego przedszkola.
Kilka tygodni temu w mediach pojawiła się informacja, że rozwód jest już przesądzony. Celebrytka sprostowała doniesienia i na swoim Instagramie ogłosiła, że do rozwodu doszło już rok temu. Joanna otrzymała ponoć od byłego męża jednorazową wypłatę za "straty moralne", a sytuacja finansowa ich córek została zabezpieczona funduszem powierniczym oraz alimentami.
Najwyraźniej status singielki i przysłowiowa "wolność" zrodziły w Joasi chęć spróbowania czegoś nowego, bowiem zdecydowała się zawojować branżę muzyczną. Przypomnijmy, że swoje umiejętności wokalne Liszowska prezentowała m.in. w Jak oni śpiewają i Twoja twarz brzmi znajomo. Teraz, gdy nie jest już mężatką, postanowiła poważnie pomyśleć o karierze wokalnej.
Kilka dni temu w serwisie YouTube pojawił się teledysk Asi do singla Into U. W klipie możemy zobaczyć m.in. 40-latkę ubraną w gorset, wijącą się w pościeli z czarnoskórym mężczyzną. Słuchając tekstu piosenki, można wywnioskować, że jest to historia o kobiecie, która rozstała się z ukochanym. Ubrudzona ziemią Joasia wyznaje po angielsku m.in., że "on dalej wiele dla niej znaczy i ma nadzieję na to, że jeszcze się spotkają". Nic więc dziwnego, że niektórzy twierdzą, że nagrała utwór specjalnie dla byłego męża.
Nie chcę mówić do widzenia. Nie chcę zostawiać cię za sobą - śpiewa rozwódka.
W dalszej części piosenki aktorka daje do zrozumienia, że choć to ona podjęła decyzję o rozstaniu, to wie, że się myliła, bo uczucie wciąż jest żywe.
Sprawmy cud, przywróćmy dziś w nocy piękno. Bo wiesz, że jestem za tobą. Podgłośnijmy radio, niech zagra naszą ulubioną piosenkę, bo wiesz, że jestem za tobą - słyszymy w refrenie.
Myślicie, że adresatem piosenki rzeczywiście jest jej były mąż?