W ciągu ostatnich kilku lat Ewa Chodakowska z najpopularniejszej trenerki fitness przeobraziła się w prawdziwą orędowniczkę zdrowego stylu życia i naczelną motywatorkę wszystkich Polek. Celebrytka twierdzi, że dbanie o kondycję fizyczną rodaków nie jest tylko sposobem na zarabianie kolejnych milionów, a po prostu szlachetną misją "uzdrawiania" narodu.
W poniedziałek na swoim instagramowym profilu zamieściła typowy dla siebie motywujący filmik, który opatrzyła podpisem: WŚCIEKŁY KOŃ. PS. Wyszłam spod prysznica… sorry za ten look! Śpieszę się...
Na nagraniu słyszymy jak trenerka zapewnia, że nigdy w życiu żadnej otyłej osoby nie zdarzyło jej się nazwać grubą. Według 37-latki istnieją lepsze sposoby na zachęcenie kogoś do tego, by o siebie zadbał.
A dzisiaj na szybko opierdziel od konia - zaczyna swój wywód wyluzowana Ewa. Nigdy osobie otyłej nie powiedziałam, że jest gruba. Zawsze mówię: "Zadbaj o siebie, zwróć uwagę na to, co ląduje na twoim talerzu, nie truj się!" - przekonuje sportsmenka i decyduje się na przytoczenie jednej z historii, której niedawno była świadkiem:
Ostatnio byłam na stacji benzynowej, patrzę, rodzina rozmiar 3 XL, jak nic. Buzie ociekają sosami i hot-dogi w ręce - wspomina wyraźnie zniesmaczona. No i nagrałam Instastories, generalizując, nie pokazując tej rodziny: "Ludziska, nie róbcie tego swoim dzieciom!". No i co czytam w komentarzach? "Nie wolno tak wytykać palcem, nie wolno zwracać uwagi" - narzeka wyraźnie poirytowana Chodakowska, porównując przy okazji osobę zmagającą się z otyłością do... samobójcy:
Czekaj, jak idziesz mostem i skacze samobójca, to nie zwracasz uwagi? Bo ja reaguję - skwitowała.
Zgadzacie się z mądrościami Ewy?