Kwestia zmian klimatycznych to do niedawna temat poruszany głównie w kontekście celebrytek promujących ekologiczny styl życia i traktowana mało poważnie sprawa. Tymczasem kolejne publikowane w tym zakresie badania naukowe potwierdzają, że sytuacja naszej planety z dnia na dzień pogarsza się, a ocieplenie klimatu, wysychanie rzek czy topnienie lodowców to już realne zjawiska.
Unijne negocjacje dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla, które zostały zablokowane między innymi przez Polskę, na nowo rozbudziły dyskusję wokół zmian klimatycznych. W temat zaangażowała się 13-letnia Inga Zasowska, która z transparentem postanowiła protestować pod Sejmem. Wydawałoby się, że zaangażowanie dziecka w tak ważną sprawę zasługuje na pochwałę, jednak nie zdaniem wszystkich. Grupa dorosłych mężczyzn (choć ten przymiotnik odnieślibyśmy w zaistniałej sytuacji jedynie do metryki panów) postanowiła... zhejtować Ingę.
Trudno o tej dziewczynce powiedzieć: "rezolutna". Równie trudno uwierzyć, że to jej własna inicjatywa - napisał na Twitterze Kamil Bortniczuk z ugrupowania Jarosława Gowina.
Bo warkoczyki i brak makijażu sygnalizują czyste dziecięce serduszko, a co za tym idzie - szczere intencje - czytamy u Pawła Budrewicza z centrum Adama Smitha.
Biedna dziewczynka, uzależni się od fejmu za nicnierobienie - pisze politolog (!) Mateusz Parys.
Z kolei radny z Solidarnej Polski postawił na typowy dla każdego prymitywnego rozmówcy wpis - argument dotykający matki dziewczynki:
Gdyby ktoś się zastanawiał kim jest matka 13-letniej dziewczynki, która „SPONTANICZNIE” protestuje pod Sejmem przeciwko zmianom klimatu. Niespełniona politycznie kobieta, od 3,5 roku uczestnicząca w protestach, teraz do politycznej walki wykorzystuje nieletnią - pisze Dariusz Matecki.
Publicysta i dziennikarz TVP, Stanisław Janecki, pod zdjęciem dziecka napisał:
Wakacyjny strajk piwny.
Właściwie brakuje nam słów, żeby skomentować złośliwie docinki wykształconych mężczyzn wobec 13-latki, która zamiast spędzać czas w social mediach i kibicować patocelebrytom w sieci angażuje się w coś tak ważnego. Powyżsi panowie są za to udokumentowanym dowodem na to, że w Polsce reformy wymaga nie tylko podejście do ekologii, ale również edukacji. Sytuacja mniej dziwi jednak, jeśli uświadomimy sobie, że premier Morawiecki na protest Ingi reaguje słowami:
Chciałbym tylko, żeby ta młoda pani nie musiała wyjeżdżać do Londynu czy Paryża na zmywak.
Dziwimy się, że zabrakło do tej pory odwagi prominentnym politykom, by stanąć po stronie Ingi i wesprzeć ją w jej proteście. My przyłączamy się do nastolatki i wierzymy, że jej manifest wpłynie na myślenie Polaków o ekologii!
Bo warkoczyki i brak makijażu sygnalizują czyste dziecięce serduszko, a co za tym idzie - szczere intencje.