Choć nowa edycja _**Big Brothera**_ nie okazała się być takim sukcesem, na jaki liczyli szefowie TVN-u, kilkoro uczestników show osiągneło swój cel i dziś mogą cieszyć się krótkoterminową sławą. Najbardziej barwną postacią w programie był niewątpliwie Łukasz Darłak, który swoją "przygodę" z show biznesem rozpoczął już 5 lat temu jako "ślicznotka" Michała Witkowskiego, towarzysząca kontrowersyjnemu pisarzowi na każdym kroku.
Trzeba przyznać Łukaszowi, że cechuje go rzadko spotykane parcie na szkło, które zapewnia mu stałą obecność w mediach. Wnioskując po wypowiedziach 26-latka, Darłak kieruje się zasadą "nieważne, jak - ważne, żeby mówili". Po odważnym coming oucie na wizji, przyszła pora na kolejne zwierzenie, którego chyba wolelibyśmy nigdy nie usłyszeć.
W programie Koło Plotka Łukasz postanowił odnieść się do łatki "brudasa", która ponoć ciągnie się za nim jeszcze po zakończeniu show.
Ta opinia się do mnie przykleiła, z tego powodu, że miałem kawałek ciasta w uchu i tego nie zauważyłem, bo trudno zauważyć to, co się ma w uchu, z tego powodu ciągnie się teraz opinia, że się nie myję - wyznał Łukasz.
Aspirujący celebryta poszedł o krok dalej i otwarcie opowiedział o swojej przypadłości, która mocno utrudnia mu codzienne funkcjonowanie.
Bardzo puszczam bąki - zdradził. Zastanawiam się czy nie pójść do lekarza z tym, bo naprawdę jest tego za dużo. Czytałem w internecie, że jest taka choroba, nazywa się gazica i polega na tym, że ludzie puszczają za dużo bąków.
Myślicie, że takimi wyznaniami Łukasz Darłak zagrzeje sobie miejsce w show biznesie na dłużej?