Tuż przed Wielkanocą w Trójmieście doszło do aresztowania byłego piłkarza Jarosława Bieniuka w związku z popełnieniem przestępstwa przeciwko wolności seksualnej.
O gwałt oskarżyła go 29-letnia kobieta, która twierdzi, że wieczorem 12 kwietnia spotkała się z piłkarzem w jednym z sopockich hoteli i tam, jak utrzymuje, doszło do brutalnego gwałtu. Sylwia Sz. złożyła zeznania, z których wynika, że w hotelowym pokoju była podduszana, odurzana narkotykami i zmuszana do czynności seksualnych, w wyniku których doznała kontuzji szczęki.
Sam Bieniuk miał ponoć zapewniać, że owej feralnej nocy z 12 na 13 kwietnia doszło wprawdzie do seksu, ale z wyraźnej inicjatywy kobiety, która, jak twierdzi były piłkarz, okazała się spragniona mocniejszych wrażeń. A jeśli chodzi o odurzanie Bieniuk zapewnia, że miał przy sobie tylko magnez, który podał Sylwii Sz. na wzmocnienie, gdy zaniepokoił się, że gorzej się poczuła.
Jedyne, w czym oboje się zgodzili były próby interwencji podejmowane przez personel hotelowy, jednak Sylwia Sz. Bieniuk zinterpretowali je zupełnie inaczej. Były piłkarz twierdził, że obsługa hotelowa skarżyła się na hałas, a Sylwia Sz. utrzymuje, że była to reakcja na jej wzywanie pomocy.
Na razie śledczy postawili byłemu piłkarzowi dwa zarzuty, ale nie dotyczące przestępstwa seksualnego, lecz udostępniania narkotyków osobom trzecim.
W sprawie rzekomego gwałtu postępowanie nadal się toczy, jednak, jak ujawnia Super Express, wydaje się zmierzać w korzystnym dla Bieniuka kierunku.
Jak ustaliła prokuratura, doszło do stosunku seksualnego, ale nie ma podstaw, by uznać, że nastąpiło to wbrew woli pokrzywdzonej - informuje tabloid, opierając się na przeciekach z policji. Sylwia Sz. miała zeznać, że broniła się, ale według naszych informacji pod jej paznokciami nie znaleziono materiału genetycznego pochodzącego od Bieniuka, co nie potwierdza jej wersji. Z kolei obrażenia, które posiadała, mogły powstać także podczas dobrowolnego odbycia stosunku.
Świadkowie zeznali, że słyszeli wprawdzie odgłosy dobiegające zza zamkniętych drzwi pokoju hotelowego, ale nie skojarzyły im się one z przemocą. Policja ustaliła także, że Sylwia Sz. jeszcze przed spotkaniem sugerowała Bieniukowi, że dojdzie do seksu, wysyłając mu zdjęcia i filmiki erotyczne, podpowiadając w ten sposób, jakie ma preferencje seksualne, chociaż do wiązania, jak ustalili śledczy, ostatecznie nie doszło.
Obecnie prokuratura zastanawia się nad postawieniem Sylwi Sz. zarzutów z art. 234 kk o fałszywym oskarżeniu lub art. 238 kk o fałszywym zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa.
Oba przestępstwa są zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności - wyjaśnia pracownik gdańskiej prokuratury w rozmowie z Super Expressem. Natomiast czy taka odpowiedzialność grozi tej pani? Tutaj to nie jest oczywiste, są także kwestie subiektywne. Według niej może prokurator inaczej ocenił materiał dowodowy. To nie jest zero-jedynkowe.
_
_