W środę informowaliśmy o oskarżeniach o defraudację, które wystosowała brytyjska marka L.O.M Fashion wystosowała pod adresem polskiego influencera Kamila Roja, znanego szerzej pod pseudonimem Milex. Nadal nie udało nam się co prawda skontaktować z blogerem, który jest bardziej zajęty zabawianiem Maffashion na wspólnym urlopie, niż ratowaniem swojego dobrego imienia. Milex pokwapił się jednak o odniesienie się do licznych oskarżeń za pomocą pogmatwanego wpisu na Instagramie.
Kochani, dziś upływa (podkreślam UPŁYWA, bo dziś, to dziś!) termin wrzucenia zdjęcia w tych za***istych ubraniach, które dostałem od firmy, której oznaczyć już nie mogę - tłumaczy niezrozumiale bloger.
Każda z firm z która współpracowałem jest usatysfakcjonowana z naszej współpracy. Tym bardziej, jest mi przykro, że I.O.M publikuje informacje o nieudanej współpracy, przed realizacją zapisów naszej umowy. Ode mnie - mają za***iste ubrania, sprawdźcie sami, ale również ode mnie... nie polecam współpracy z tą firmą - Milex przezornie przestrzegł swoich znajomych "po fachu".
Jestem na wakacjach, bawię się z przyjaciółmi, ale nigdy nie zapominam o swojej pracy, wiec ten news bardzo mnie zdziwił. Pozdrawiam z Mazur, z pięknej Polski, gdzie szykuję dla Was kolejne pojechane stylizacje - grozi przyjaciel Maffashion.
Co ciekawe, Milex nie zająknął się nawet na temat rzekomo "zagubionych" bagaży, w których miała znajdować się warta tysiące złotych odzież wypożyczona przez markę. Tym bardziej trudno uwierzyć w jego zapewnienia, że "każda z firm, z którą dane mu było pracować była zadowolona z doświadczenia", biorąc pod uwagę ile niszowych marek, które również twierdzą, że padły ofiarą zachłanności blogera, zgłosiło się pod oskarżającym go postem na profilu L.O.M. Fashion.
Milex postanowił również dodać wpis na Instastory, w którym tłumaczy, że nie kradnie ubrań, ponieważ i tak dwa razy nie zakłada tego samego outfitu:
Śmieszy mnie, że na Pudelku piszą jakieś rzeczy, bo czy ktokolwiek mnie widział dwa razy w tych samych ciuchach? Po co miałbym zatrzymywać jakieś outfity, skoro i tak ich drugi raz nie użyję