Filip Chajzer sam nie wie, co ze sobą zrobić, aby utrzymać się na "fali" popularności ojca. Depilował już nogi na wizji, wstrzykiwał botoks w czoło, adoptował psa - a przynajmniej miał zamiar, bo później z tego pomysłu się wycofał, a nawet prowadził program o hipnozie, który zniknął z anteny po jednym sezonie. Trudno się dziwić. Formatu nie dało się oglądać.
Niestety, słowo "żenada" od tamtej pory zaczęło pojawiać się w niemal wszystkich nagłówkach artykułów dotyczących Filipa i jego zawodowej działalności.
W środę rano Chajzer pochwalił się na Facebooku, że wyjechał z rodziną na wakacje. Aby zapewnić bliskim komfort wypoczywania na plaży, dziennikarz wstał skoro świt i zajął trzy leżaki, zarzucając nań ręczniki oraz sprzęt do pływania:
Kiedy pierwszy raz (o wpół do piątej rano) udało Ci się być przed wszystkimi Niemcami 🇩🇪🙃 i czujesz się trochę jak Władek Jagiełło w 1410 🎠🏰👑 No to teraz po Malborku 💁♂️😉👌 Czekajta, poprawię tylko skarpetę bo mi się w sandale zawinęła 🧦😘 #oleksjuzmi #RFN #grunwald1410 #poleposition #NibyFilipaJanusz #cebulaPolskiezłoto - napisał pod zdjęciem leżaków i zegarka wskazującego 4:37 rano.
Myślicie, że pytał byłego kolegę ze stacji, Jarosława Kuźniara, o przepis na udany urlop?