Po trzech miesiącach dłużących się eliminacji i mało interesujących wyzwań, najnowszą edycję Big Brothera wygrała wielbiąca róż Madzia Wójcik. Dwa tygodnie po wielkim finale 30-latka zawitała do studia Dzień Dobry TVN, aby zdradzić, jak jej życie zmieniło się po udziale w programie.
W towarzystwie statecznej i eleganckiej mamy Marioli, Madzia opowiedziała między innymi o tym, jak reagują na nią ludzie na ulicy.
Nadal wracam do normalności. Jedyne co się zmieniło, to bardzo dużo ludzi mnie zatrzymuje i chcą hugs and kisses - zdradziła, podkreślając, że wszyscy fani są w stosunku do niej niesłychanie życzliwi.
Wójcik wypowiedziała się także na temat romansu z młodszym o dekadę kolegą z rezydencji Wielkiego Brata - Olehem.
Na razie się spotykamy, randkujemy, poznajemy się dalej. Jest za wcześniej żeby to nazwać. Moi znajomi chcą dać mu szansę i żebym sama zadecydowała. Co będzie to czas pokaże.
Co ciekawe, w przedstawionym widzom materiale wideo, który zawierał liczne wypowiedzi przyjaciół Madzi na temat jej barwnej osoby, nie sposób było doszukać się niejakiego Mileksa, który jeszcze niedawno panoszył się po telewizji jako jedna z najważniejszych osób w życiu Wójcik. Być może celebrytka nie chce być już kojarzona z osobą oskarżaną publicznie o sprzeniewierzanie cudzego mienia na zatrważającą skalę...
Filip Chajzer zwieńczył wywiad z Madzią stwierdzeniem, że jej wygrana w Big Brotherze oznacza, że gdyby wybory do parlamentu przeprowadzić w Internecie, to mielibyśmy zupełnie innych ludzi u władzy. Kontrowersyjna myśl szybko spotkała się z wyraźną konsternacją Kingi Rusin, która zdawała się nie podzielać bujnych wyobrażeń swojego kolegi ze śniadaniówkowej kanapy.