Na początku 2016 roku Edyta Górniak podjęła jedną z wielu spontanicznych decyzji w swoim życiu i z dnia na dzień postanowiła przeprowadzić się do Krakowa.
Niestety, zmiana miejsca zamieszkania nie tylko nie rozwiązała jej dotychczasowych problemów, lecz jeszcze przysporzyła nowych. Do kłopotów z mężem, skazanym za śmiertelne potrącenie przechodzącej po pasach kobiety oraz byłymi teściami, którzy ciągali ją po sądach, doszły nowe, z sąsiadami i właścicielem domu, który Edyta z synem wynajmowali na zamkniętym osiedlu na obrzeżach Krakowa.
Okazał się niezrównoważony psychicznie i nachodził Edytę po nocy, dobijając się do jej drzwi i grożąc jej synowi. W tej sytuacji Edyta postanowiła wywieźć syna za ocean i zamieszkała z nim w Kalifornii.
To rozwiązanie okazało się jednak kłopotliwe na dłuższą metę. Edytę, która do tej pory nie nauczyła się prowadzić samochodu, męczyły kwestie logistyczne, a z powodu regularnych lotów na trasie Los Angeles-Warszawa co chwila się przeziębiała.
Ostatecznie rok temu zdecydowała się wrócić do Polski i na początek wynajęła w Warszawie apartament w pobliżu miejsca zamieszkania Dody, co podobno okazało się kłopotliwe, bo niespecjalnie przepadają za sobą.
Ostatnio Edytę znów zaczęło nosić. Początkowo myślała o przeprowadzce do Trójmiasta, gdzie mieszkał mężczyzna, którym się na chwilę zauroczyła, ale ostatecznie stanęło na powrocie do Krakowa.
Edyta naprawdę kocha Kraków - ujawnia znajomy gwiazdy w rozmowie z Faktem. To jedno z jej ulubionych miast na całym świecie. Dla niej czas tam płynie wolniej, nie ma tylu paparazzi i krakowski Rynek jest według niej najpiękniejszy. Poważnie rozważa, czy nie warto opuścić Warszawę i wrócić na stałe do Krakowa. W końcu pod nosem będzie miała swoje ulubione lody z ulicy Starowiślanej. Gdy tylko jest w Krakowie, biegnie tam na lody truskawkowe. Kupuje też kilka kulek bakaliowych, prosi o zapakowanie ich do termosu i wiezie Allanowi do Warszawy.
_
_