Maciej Maleńczuk z reguły nie ukrywa swoich wyrazistych opinii na temat na przykład: Prawa i Sprawiedliwości, aborcji, związków partnerskich oraz Pawła Kukiza.
Do kwestii, które budzą w nim niechęć, można dorzucić także muzykę disco polo, która Maleńczuka, delikatnie mówiąc, nie porywa. Swoje zdanie w tej sprawie zawarł w opinii na temat niekwestionowanego "króla" branży, Zenka Martyniuka.
Biedny ten Zenek, głos ma jak jajecznica - skomentował ze współczuciem w wywiadzie dla Onetu.
Zenek pewnie nawet tego nie zauważył, natomiast wielu fanów disco polo obraziło się na Maćka śmiertelnie.
W tej sytuacji Maleńczuk uznał, że dalsza polaryzacja nastrojów nie ma sensu i postanowił załagodzić konflikt propozycją pojednawczego koncertu z Martyniukiem.
Jeśli Zenek odpowie na mój apel, to od razu ustalimy datę koncertu. Na początek proponuję układ: jedna piosenka moja, jedna jego, a potem może nawet duet - planuje w Fakcie. Zenek jest autentyczny, widziałem, jak gra na gitarze. Sam nie umiem takich chwytów jak on. Moglibyśmy obaj siąść z dwiema gitarami i zagrać coś akustycznie, bez tej całej elektroniki, bez tego plastikowego dźwięku. Bo tak naprawdę disco polo to są normalne piosenki. Jakby wziąć jedną z nich i zagrać z gitarą, to byłaby zwyczajna piosenka o miłości.
Czyli nie tyle chodzi o pojednanie z Zenkiem, co "nawrócenie" go na bardziej akceptowalny przez Maćka styl muzyczny...
Proszę, żeby Zenek się nie bał i nie był zblokowany - apeluje Maleńczuk. Niech podejdzie do mojej propozycji pozytywnie.
Myślicie, że powinien?