Dzięki umiejętności spieniężania dosłownie każdego aspektu swojego życia, Anna Lewandowska może dziś pochwalić się tytułem najbardziej wpływowej celebrytki w polskim show biznesie. Z biegiem lat żonie Roberta Lewandowskiego udało się awansować na naczelną ambasadorkę zdrowego stylu życia, która codziennie pokazuje swoim "wyznawczyniom" sposoby na idealną sylwetkę, dobre samopoczucie oraz spełnienie w macierzyństwie.
Jako że przez swój perfekcjonizm do gwiazdy przylgnęła łatka "nieprzystępnej", 30-latka od jakiegoś czasu robi wszystko, co w jej mocy, by udowodnić fankom, że niewiele się od nich różni.
Okazuje się, że nawet Lewa boryka się z częstym problemem "zwykłych śmiertelniczek", którym jest... cellulit. Mimo codziennych ćwiczeń, na udach Ani występuje nieprawidłowe rozmieszczenie tkanki tłuszczowej, co gwiazda postanowiła udowodnić instagramowym postem, prezentując swoje zdjęcie w kostiumie kąpielowym.
Cellulit. Każdy go zna i to od najgorszej strony - zaczęła. Boryka się z nim niemal 90% kobiet... Sama coś o tym wiem. Tak się składa, że od pewnego czasu osobiście zmagam się z cellulitem, który jak wiecie lubi płatać figle. Raz jest mniej widoczny, raz bardziej. Na chwilę obecną uznałam, że tylko odpowiednio dobrana dieta i ćwiczenia sprawdzają się w walce z "pomarańczową skórką".
W komentarzach, które pojawiły się pod postem Ani, internautki zgodnie stwierdziły, że na załączonym obrazku nie dostrzegają nawet śladu "pomarańczowej skórki".
"Dawać szybko lupę! Chcę dojrzeć cellulit u Lewej!", "Gdzie Ty masz ten cellulit? Piękna Ty" - pisały.
Ojjjj bez lupy go widać, a najbardziej live - odpisała. Lewa też człowiek, jasne, że mam i że walczę, jak każda z nas.
Jedna z fanek zdobyła się na odwagę postanowiła zapytać Lewandowską, czy mimo rygorystycznej diety i codziennych ćwiczeń pozwala sobie od czasu do czasu na alkohol.
Jasne, ale to takie ilości, że raczej nie ma o czym mówić - odparła.