Dyskusję wokół burzliwego sporu Doda kontra Emil Haidar kilka godzin temu na nowo rozognił Roman Giertych.
Prawnik opublikował w piątek wpis na Twitterze, w którym ogłosił zwycięstwo swojego klienta, który rzekomo padł ofiarą "gróźb karalnych" ze strony piosenkarki. Doda odpowiedziała na tę informację na instagramowym nagraniu, w którym podkreśla, że oświadczenie Giertycha jest mocno przekoloryzowane.
Siema kochani, dziś pan Roman Giertych ochoczo przeznaczył na swoim Twitterze przestrzeń dla mnie, jak zwykle manipulując mediami i wami następującą treścią. A te groźby karalne, według pana Giertycha, Jezu jak dobrze, że już to za mną, to nic innego jak zmuszanie Haidara do tego, żeby przyznał się przed rodzicami że jest alkoholikiem i ma problemy z alkoholem. W innym przypadku to ja będę zobowiązana pokazać im patologiczne nagrania, gdzie chodzi w majtkach w restauracji, zasypia przy stoliku, bełkocze, bierze narkotyki w miejscach publicznych, jeździ pijany za kierownicą, ucieka w tłum i wszystko to, co działo się w miejscach publicznych, jak pił - wylicza piosenkarka.
Gwiazda skorzystała też z okazji, aby przestrzec swoje fanki przed mężczyznami uzależnionymi od środków wyskokowych.
Także dziewczyny, uciekajcie od takich związków, bo ciągną się jak smród po gaciach. I nie, nie żałuję, zrobiłabym to samo. 5 tysięcy grzywny to okej kwota, żeby przejrzeć szybko na oczy. I panie Romanie, faktycznie we wrześniu zacznie się nowy rozdział nie tylko w moim życiu, ale też pana. I pan wie, że ja wiem - zakończyła tajemniczo.
Na potwierdzenie swojej wersji wydarzeń Doda opublikowała na Instagramie fragment pisma sporządzonego przez swojego adwokata Adama Gomułkę. Nawet on nie mógł powstrzymać się przed wbiciem Giertychowi szpili.
Najwyraźniej adw. Roman Giertych, w natłoku toczących się wokół jego klientów licznych postępowań, nie znalazł czasu by doczytać dokładnie treść aktu oskarżenia i wyroków obu instancji i zauważyć, iż podstawa prawna wyroku jest zupełnie inna - czytamy w oficjalnym oświadczeniu.