Ostatnie kilka tygodni to dla Anny Wendzikowskiej czas niezwykle intensywnych podróży. Celebrytka dopiero co wróciła z Malediwów, a już wybrała się w dalszą drogę do Miami, skąd poleciała na bajeczne Bahamy. Miłośniczka mediów społecznościowych dokładnie dokumentuje rzecz jasna każdy przystanek na swoim profilu, gdyż jak sama to ujęła, "jak nie ma Instagrama, to się nie liczy".
Niestety, poza zastrzykami endorfin związanymi z przybywającymi "lajkami", internetowa platforma dostarcza też dziennikarce sporo zmartwień. Dopiero co w sobotę Ania musiała zmagać się z krytyką dotyczącą morskiej kąpieli ze świniami. Okazuje się jednak, że gorliwi obrońcy zwierząt to niejedyni użytkownicy sieci, którym wadzi aktywność Wendzikowskiej.
Celebrytka postanowiła odpowiedzieć w swoim najnowszym poście wszystkim, którzy wiecznie przejmują się jej wagą, czemu dają wyraz w komentarzach pod jej wakacyjnymi fotografiami.
Dziękuję za wszystkie komentarze o tym, że nie mam kobiecych kształtów, jestem szkieletem i wyglądam ohydnie. Jako że nie mam wstydu, to prezentuję wam całą swoją ohydną, szkieletowatą chudość tym razem od tylu. I tak delikatnie chciałabym zauważyć: jak ktoś gruby to źle, jak chudy to źle, jak kobieta gruba po ciąży, to zaniedbana, jak szybko wraca do formy, to lansuje nierealistyczne wzorce... litości!!! - apeluje dziennikarka.
Zobacz: Ania Wendzikowska pozuje topless w basenie. "Szczęściarz z tego pana, który z panią podróżuje"
Ania przyłączyła się też do sobotniego apelu Ewy Farnej, aby każda kobieta mogła w spokoju wracać do formy po ciąży w swoim czasie.
Trochę więcej zrozumienia i tolerancji. Trochę więcej życzliwości #girlpower. Niech każdy będzie sobą i wraca do formy w swoim tempie. Czy naprawdę kogoś to osobiście dotyka, czy jestem gruba czy chuda? Czy realnie wpływam tym na czyjeś życie?? Chill! PS. Ważę 54-55 kg i naprawdę nie mam anoreksji. Nie trzeba się o mnie obawiać - uspokaja dziennikarka.
Z komentarzy możemy się dowiedzieć, że zapalona podróżniczka, pisząc takie słowa, ma na sercu przede wszystkim dobro swoich córek.
Mnie to akurat nie dotyka, ale mam dwie małe córeczki i czasami mnie przeraża, że wkraczają w taki świat, gdzie zawsze wszystko jest źle. Chciałoby się coś zrobić, coś zmienić w tym negatywnym myśleniu - czytamy.