Rok temu ostatecznie zakończył się związek Martyny Gliwińskiej i Jarosława Bieniuka. Oficjalnie zaprezentowali się jako para dwa lata wcześniej na wystawie Pomorskie Rendez Vous.
Podobno Gliwińska po kilku miesiącach związku i pozyskaniu względów dzieci Bieniuka spodziewała się propozycji wspólnego zamieszkania.
Jednak zamiast tego Jarek udzielił Vivie wywiadu, w którym wyznał, że nikt nigdy nie zastąpi mu ukochanej Ani.
Kiedy Gliwińska zrozumiała, że zawsze będzie żyła w cieniu Przybylskiej, uznała, że jednak chce od życia czegoś więcej. Po pół roku od pierwszego rozstania uległa jednak namowom Oliwii Bienuk, by dali sobie z Jarkiem jeszcze jedną szansę. Próba reaktywacji związku nie powiodła się, jednak to właśnie Martyna była jedną z pierwszych osób, które uwierzyły w niewinność Bieniuka, gdy w połowie kwietnia został zatrzymany pod zarzutem popełnienia przestępstwa przeciwko wolności seksualnej.
Gliwińska od początku broniła byłego chłopaka, przewidując, że postawione mu przez Sylwię Sz. zarzuty nie znajdą potwierdzenia w śledztwie. Rzeczywiście, wszystko wydaje się zmierzać w tym kierunku. Nawet gdy niesmak pozostały po ujawnieniu ożywionych kontaktów Bieniuka z trójmiejskim półświatkiem przerzedził szeregi znajomych piłkarza, Martyna wytrwała u jego boku.
Jestem przy Jarku i będę zawsze, bo tak postępują prawdziwi przyjaciele - wyjaśnia w rozmowie z Super Expressem. Przez trzy lata trwania naszego związku bardzo zżyłam się z jego dziećmi, a one za mną. Nie mogę ich teraz tak zostawić. Jestem wobec Jarka szczera, a on zdaje sobie sprawę z tego, że musi otaczać się ludźmi, którzy chcą jego dobra. Miło mi, że zalicza mnie do tego grona i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by pomóc mu odzyskać spokój. Nikt z państwa nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo on to wszystko przeżył, jak cierpią jego dzieci. To zdarzenie odmieniło go i może dzięki temu, dziś rozumiemy się bez słów i zawsze miło spędzamy czas. Ja go nie skreśliłam, a dla dzieci zawsze będzie ukochanym tatą.
_
_