Meghan Markle i Beyonce spotkały się niedawno na europejskiej premierze Króla Lwa w Londynie. Zdjęcia z wydarzenia szybko obiegły sieć i odbiły się szerokim echem w brytyjskiej prasie. Wyjątkowo intensywnie spekulowano, o czym panie rozmawiały, do tego stopnia, że próbowano nawet odczytać wypowiadane przez nie słowa z ruchu warg. To jednak nie pierwszy raz, kiedy księżna Sussex wzbudza tak duże zainteresowanie, a kilka dni wcześniej pojawiła się na Wimbledonie, aby dopingować z vipowskich trybun Serenę Williams.
Meghan Markle jest też znana z zamiłowania do łamania protokołu i zasad panujących w rodzinie królewskiej. Jeszcze niedawno spekulowano, że księżna nie będzie mogła już dłużej łamać wszystkich reguł, jednak najwyraźniej nie udało jej się wytrwać w tym postanowieniu. Co ciekawe, tym razem w pogwałceniu protokołu pomogła jej nieświadomie właśnie sama Beyonce.
Eksperci dostrzegli w spotkaniu Meghan i Beyonce dwie poważne nieprawidłowości. Pierwszą z nich było powitanie, gdzie panie pocałowały się w policzek i dotykały swoich rąk. Istnieje bowiem znana zasada, że powinno się unikać dotykania monarchów, o czym piosenkarka prawdopodobnie nie wiedziała, bądź zwyczajnie zapomniała.
Drugą kwestią było natomiast spóźnienie Beyonce i Jaya-Z na premierę filmu. Dotarli oni na salę po książętach, co jest kolejnym złamaniem protokołu. Zasady głoszą, że to monarchowie powinni pojawić się na danej uroczystości jako ostatni. Nie powinno oczywiście nikogo zaskakiwać, że Beyonce spóźnia się na jakąkolwiek premierę i chce wejść na salę jako ostatnia, jednak jak widać gwiazda nie do końca przyswoiła królewskie reguły.
Mimo wszystko nie sądzimy, aby Meghan Markle i książę Harry poczuli się urażeni tymi przewinieniami. W końcu księżna raczej nie przejmowała się dotąd królewskimi zasadami i sama łamie je praktycznie na porządku dziennym.