Historia związku Agnieszki Hyży i jej męża Grzegorza wielokrotnie była analizowana przez internautów. Niektórzy z nich twierdzili nawet, że dziennikarka "ukradła męża" Mai Hyży, z którą Grzegorz debiutował w show biznesie. Oboje przed laty wystąpili w programie X Factor, gdzie promowali się jako kochające małżeństwo. Po zakończeniu telewizyjnego konkursu rozpadła się również ich wielka miłość. Dwa lata później u boku piosenkarza pojawiła się Agnieszka, z którą szybko stanął na ślubnym kobiercu. Nowa wybranka wokalisty musiała zmagać się z porównaniami do byłej żony swojego obecnego męża, co wywoływało niemałe burze na jej instagramowym profilu.
Dziennikarka i wokalista świętują właśnie czwartą rocznicę ślubu. Ceremonia odbyła się w Rzymie, z dala od mediów i czyhających za rogiem fotografów. Z okazji jubileuszu Agnieszka ponownie odwiedziła z mężem pamiętne miasto, podzieliła z fanami rocznicową fotografią i dokonała gorzkiego podsumowania:
Wróciliśmy do Rzymu... po 4 latach od dnia naszego ślubu. Miłość. Nie wystarczy. Może na początku. Cierpliwość, pokora, wspólny cel, pożądanie, zainteresowanie, lojalność i przyjaźń. Codzienna walka samego ze sobą. O odpuszczanie, zrozumienie, kompromisy. Walka o przestrzeń, walka o wspólnotę, walka o siebie nawzajem i osobno - przyznała.
Agnieszka nie idzie śladem swoich koleżanek z branży i nie stara się kreować w mediach wizerunku idealnego małżeństwa:
Już wiem, że power couple z Instagrama to nie my. Bywamy tam rzadko i na własnych warunkach. Nie wierzę już w nierealistyczne obrazki zawsze zakochanych i za rączkę. Tak też bywa, często lub czasami. Ale po co nakręcać spiralę nierealistycznych oczekiwań wobec siebie i potem przeżyć gorzkie rozczarowanie? Brzmi strasznie. To po co ta miłość? I to jeszcze z potwierdzeniem na papierze?
Twierdzi, że o udanej relacji świadczą czyny, a nie liczne fotografie na Instagramie:
Ten, kto wytrwał, zna odpowiedź. Mniej słów, więcej czynów. Więcej wewnątrz niż na zewnątrz. "Jutro jest dziś", jak w tekście Jego piosenki, więc świętujemy zawieszeni w teraźniejszości, najzdrowszym stanie. Bo jest ku temu powód. 4+1=5. Razem. Znów w naszym... Rzymie.