W styczniu tego roku Bartłomiej Misiewicz został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne pod zarzutem "powoływania się na wpływy i pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw w celu uzyskania korzyści majątkowej". CBA oszacowało, że straty poniesione w wyniku rzekomych malwersacji finansowych byłego rzecznika MON wynoszą ponad 3,2 miliona złotych oraz blisko pół miliona za fałszywe szkolenia. Ponadto prokuratura zarzuca Bartkowi przyjęcie łapówki w wysokości 90 tysięcy złotych.
Protegowany Antoniego Macierewicza spędził pięć miesięcy w areszcie, który opuścił pod koniec czerwca za wysoką kaucją.
Po wyjściu na wolność Bartłomiej przez jakiś czas nie udzielał wywiadów, aż do teraz. W rozmowie z Onetem żali się na prokuraturę.
Wyszedłem na wolność dzięki decyzji niezawisłego sądu, choć prokuratura do ostatniego momentu robiła wszystko, by to uniemożliwić. Mój tata wpłacił kaucję w wysokości 100 tysięcy złotych. Mimo to prokurator odmawiał mojego zwolnienia z aresztu. W mojej ocenie to było po prostu niezgodne z prawem negowanie postanowienia sądu - uważa 29-latek.
Misiewicz zaprzecza, jakoby udało mu się opuścić areszt dzięki pomocy kolegów z Prawa i Sprawiedliwości. Tego typu insynuacje nazywa "wypowiedziami z zakresy fantastyki". W wywiadzie Bartłomiej narzeka też na więzienne warunki.
To było traumatyczne przeżycie. 23 godziny na dobę przebywałem sam ze sobą, w celi dwa na trzy metry. Byłem izolowany ze względów bezpieczeństwa. Były spacery, ale też samotne - wspomina.
Były rzecznik MON twierdzi, że długie godziny spędzone w izolacji "zbliżyły go do Boga". Dodaje, że koszmar aresztu pomagała mu przetrwać świadomość, że "jest niewinny". Ponadto czas zabijał czytaniem książek Remigiusza Mroza i rozwiązywaniem krzyżówek oraz spotkaniami z psychologiem. Bartek pochwalił się też, że schudł aż 25 kilogramów.
W wywiadzie Misiewicz odniósł się do filmu Polityka Patryka Vegi, w którym postać wzorowana na nim ma romans z Antonim Macierewiczem. Barłomiej żąda usunięcia tych scen oraz miliona złotych zadośćuczynienia.
Czułem niesmak i zażenowanie. Notabene to jest właśnie obrazkowa mowa nienawiści. Mam prawo się bronić i dziś granica mojej wytrzymałości została przekroczona. Stąd pozew - wyjaśnia.
Misiewicz stanowczo zaprzecza wszelkim oskarżeniom pod swoim adresem i przekonuje, że jest niewinny,
Jak człowiek mówi prawdę i jest niewinny, to nie powinien się o nic martwić. Na szczęście w Polsce wyroki zapadają w sądach, a nie w prokuraturze - mówi ze spokojem.
Bartłomiej nie planuje wracać do polityki. Ma teraz inne priorytety.
Dowieść niewinności, jak najszybciej. Skończyć studia. Ożenić się, założyć rodzinę. Żyć - ogłasza.
Myślicie, że uda mu się naprawić wizerunek i oczyścić się z zarzutów?