W sobotę podczas występu Mateusza "Żabsona" Zawistowskiego na Mazury Hip-hop Festival w Giżycku doszło do nieprzyjemnego incydentu. Raper, który jakiś czas temu żalił się, że fanki zabierają mu zbyt wiele czasu, prosząc o zdjęcia, teraz oskarża ochronę koncertu o agresywne zachowanie.
W trakcie jednego z utworów idol nastolatków postanowił skoczyć w tłum, jednak ochroniarze mu to uniemożliwili. Odciągnęli go od barierek i obezwładnili. Ich przełożony w rozmowie z Pudelkiem wyjaśnił, że działali w zgodzie z procedurami i z troską o bezpieczeństwo uczestników imprezy. Jednocześnie dodał, że w wyniku szamotaniny ucierpieli jego pracownicy - jednego z nich kopnięto w twarz, a innemu złamano nogę.
Z kolei organizatorzy festiwalu stają po stronie artysty, nazywając zachowanie ochroniarzy "aktem przemocy".
Żabson postanowił wydać w tej sprawie specjalne oświadczenie na InstaStories.
Wkładam w koncerty dla was całe serducho (...). W repertuarze mam wiele zabaw z tłumem - skakałem na ludzi ponad 150 razy i mimo że wprowadziłem do polskiej rap gry kilka patentów, to nigdy nie stanowiły dla nikogo żadnego zagrożenia - tłumaczy się, twierdząc, że w ten sposób "buduje poczucie wspólnoty z fanami".
W dalszej części wpisu raper żali się na ochroniarzy z Giżycka.
Zostałem potraktowany tak, jak to widać na filmikach. Przykro mi, że w naszym kraju dalej zdarzają się takie rzeczy i ludzie, którzy reagują przemocą na coś, czego nie rozumieją (...) - pisze 25-latek.
Na koniec dodał, że "sprawcy zajścia powinni żałować swojej głupoty". Faktycznie, ochroniarze zachowali się nieprofesjonalnie?