Kuba Wojewódzki, wbrew przestrogom Macieja Nowaka, który od lat powtarza, żecelebryci nie nadają się na restauratorów, otworzył na Powiślu własny lokal, który wieczorami przekształca się w klub muzyczny. Póki co restauracja Niewinni Czarodzieje 2.0 przyciąga tłumy, zwabione być może magią znanego nazwiska i możliwością spotkania Wojewódzkiego osobiście.
Niewykluczone, że akurat jemu się uda, bo biznes prowadzi nie sam, tylko ze wspólnikiem. W przypadku lokali firmowanych nazwiskami celebrytów, to właśnie doświadczony wspólnik jest gwarancją sukcesu. U Piotra Adamczyka w warszawskiej restauracji Stary Dom taki układ sprawdza się od przeszło 10 lat.
Ostatnio Wojewódzki wpadł na pomysł akcji marketingowej polegającej na sprzedaży kubków z logo talk show, który od 13 lat prowadzi na antenie TVN-u. W celu nabycia kubka trzeba się koniecznie pofatygować do restauracji Niewinni Czarodzieje 2.0, bo nigdzie indziej nie są dostępne. To z pewnością dobry pomysł na podkręcenie frekwencji, jednak niektórzy znajomi Kuby liczyli wyraźnie na to, że zostaną obdarowani kubkami poza kolejką.
A gdzie dla mnie kubek? - zapytał na Instagramie Wojewódzkiego Robert Biedroń.
Prezenter chlapnął w odpowiedzi, że "w Białymstoku".
Chyba tego nie przemyślał. Biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w sercu Podlasia w miniony weekend i porażającą skalę nienawiści, która rozlała się po całym kraju, wzbudzając pełne troski pytania o przyszłość naszego społeczeństwa, zabrzmiało to mało dowcipnie.