Agnieszka Więdłocha dała się już poznać jako osoba o wyrazistych poglądach i, co wcale nie bywa takie oczywiste, dochowuje im wierności. No może jeszcze nie zawsze, ale coraz częściej.
Na przykład nie poprzestała na deklaracji, że fascynuje ją ekologiczny styl życia, tylko zakasała rękawy i zaczęła siać marchewkę na 50 hektarach kupionych na spółkę ze znajomymi. Już tej jesieni spodziewają się pierwszych w pełni ekologicznych plonów.
Podobnie odważnie aktorka głosi swoje poglądy na temat równouprawnienia i mimo straszenia przez Kościół i środowiska prawicowe "ideologią gender" przekonuje, że płeć biologiczna nie powinna być wyznacznikiem relacji społecznych, bo nikt na tym dobrze nie wychodzi. Już kilka lat temu podzieliła się opinią, że podczas gdy kobiety rosną w siłę, mężczyznom coraz trudniej odnaleźć się we współczesnym świecie.
W rozmowie w magazynem Pani podtrzymuje swoje zdanie na ten temat.
Ten proces się pogłębia. A ja chciałabym, żeby mądrze wyrównały się szanse obu płci - przekonuje. Nie zapominajmy, że jesteśmy przede wszystkim ludźmi o takich samych prawach. Płeć ma drugorzędne znaczenie. Czasem słyszę irytujące teksty od mężczyzn: "Chcecie być tak samo traktowane? To otwierajcie sobie same drzwi, dźwigajcie walizki, płaćcie za randkę". Ręce mi opadają.
Niebezpieczeństwo tej argumentacji polega na tym, że łatwo można ją odwrócić. Bo chociaż istnieją mocne dowody na to, że samodzielne otwieranie drzwi nie jest sztuką przekraczającą możliwości przeciętnej kobiety, a walizki jeżdżą same, to istnieją dziedziny życia, w których mężczyźni sobie nie poradzą. Aktorka nawet wymienia, jakie.
Kobiety rodzą, karmią - przypomina. Więc mężczyźni mogą pomóc w zakupach. Walczymy właśnie o to, by nie słyszeć takich słów. Aby język, którym się porozumiewamy, był nie męski, nie żeński, ale zrozumiały dla obu stron. W języku polskim siła jest rodzaju żeńskiego, to nie przypadek.
_
_