Aż trudno uwierzyć, że Justyna Żyła rozpoczęła karerę w show biznesie niecałe półtora roku temu, tyle się przez ten czas wydarzyło. Jej przepustką do sukcesu okazało się rozstanie ze skoczkiem narciarskim Piotrem Żyłą, który, jak sama poinformowała tuż po powrocie polskiej reprezentacji z Pjongczangu, porzucił ją z dwojgiem dzieci dla kochanki.
Po rozstaniu snuła oderwane od faktów wizje, że ciągle są z Piotrkiem kochającym się małżeństwem, zaś on życzliwie doradza jej w karierze, a nawet załatwia sesje w kolorowych magazynach.
Kiedy rozebrała się w Playboyu i ogłosiła, że odtąd, po latach poświęconych rodzinie i dzieciom, zacznie żyć dla siebie, stało się jasne, że prędzej czy później musi się to skończyć na parkiecie Tańca z gwiazdami.
No i rzeczywiście tak się stało. Przez pięć odcinków szło jej świetnie pod warunkiem, że Tomasz Barański trzymał ją nad parkietem, bo kiedy tylko ją na nim postawił, robiło się dużo gorzej. Na szczęście Justyna, sprawiająca wrażenie pogrążonej we własnym świecie, niespecjalnie wzięła sobie do serca krytyczne opinie jurorów, dzięki czemu nie zraziła się do programu.
W najnowszym wywiadzie dla Vivy ujawnia, że z tą sesją dla Playboya to jednak nie było do końca tak, jak wcześniej mówiła, a także przedstawia swoją wersję rzeczywistości.
Sława czasami mi przeszkadza - wyznaje Justyna. Ale teraz rozumiem, że bycie rozpoznawalnym wiąże się z pewnymi obowiązkami. Zupełnie tego nie planowałam. Zaczęło się od mojego wpisu w Internecie o tym, co dzieje się w naszym małżeństwie, ten wpis będzie się za mną ciągnął po wsze czasy, Zaproponowano mi sesję w Playboyu. Na początku myślałam, że to żart. Wahałam się, rozmawiałam z rodzicami, synem i z dalszą rodziną. Syn powiedział, że bardziej by się wstydził, jakbym pracowała w policji. Nie wiem, co ma jedno do drugiego, ale tak mi powiedział. Na szczęście to nie były rozbierane zdjęcia, tylko artystyczne. Oczywiście, to nie było za darmo. Jedni pisali, że super, drudzy rozpaczali, co ja zrobiłam dzieciom. Jaki w tym problem? Nie ja pierwsza mam dzieci.
A skoro już jesteśmy przy dzieciach... Justyna po raz pierwszy zaszła w ciążę w wieku 18 lat. Jak ujawnia w Vivie, było to planowane macierzyństwo, bo bardzo chciała mieć dzieci i na wszelki wypadek zakładała, że Piotr też.
Teraz już mogę powiedzieć: dosyć długo starałam się o dziecko - wyznaje Żyła. _**Zawsze chciałam mieć dzieci. On chyba też…**Skończyło się na cesarskim cięciu. Moje ciało nie pozwoliło na to, żebym urodziła naturalnie. Nie żałuję. Niedługo kończę 31 lat, mam odchowane dzieciaki i mogę się teraz realizować. Świadomie, bo wtedy nie do końca wiedziałam, czego chcę. Siedziałam w domu i lubiłam wymyślać coś nowego, żeby żaden obiad nie powtórzył się dwa razy w miesiącu._
Niestety, wcześnie zawarte małżeństwo i nie do końca uzgodnione rodzicielstwo przerosło Żyłów. Jesienią zeszłego roku sąd orzekł ich rozwód. Justyna nie do końca potrafi zdiagnozować przyczynę.
Co się stało? Różne niefajne sytuacje zaczęły się dziać w naszym życiu. Historia jakich wiele - komentuje lekko w wywiadzie. Zareagowałam emocjonalnie jak każda kobieta. Ja do tamtego momentu sądziłam, że Instagram to moja prywatna przestrzeń. Myliłam się. Dzisiaj już czasu nie cofnę, choć wiem, że patrząc z dzisiejszej perspektywy, mogłam postąpić inaczej. Dziś wiem, że ten wpis to nie była przemyślana decyzja. Teraz nie interesuje mnie już, kto z kim jest i staram się w to nie wnikać. Chciałabym jeszcze kiedyś się zakochać. Na razie mam poczucie winy. Zawsze chciałam, żeby moje dzieci miały szczęśliwą, pełną rodzinę. Niestety, nie udało się. Na każdym kroku staram się im to wynagrodzić.
_
_