ASAP Rocky od jakiegoś czasu okupuje pierwsze strony kolorowych magazynów. Nie chodzi jednak o jego aktywności muzyczne, a o oskarżenia w sprawie napaści na dwóch nastolatków w Szwecji. Wszystko to z powodu nagrania, które obiegło media społecznościowe pod koniec lipca. Od czasu bójki raper wciąż przebywa w szwedzkim areszcie i w zeszłą środę po raz pierwszy stanął przed sądem. Zgodnie z informacjami amerykańskich mediów raper nie przyznaje się do winy.
W próbę uwolnienia rapera zaangażował się ostatnio nawet prezydent USA Donald Trump. Mimo wstawienia się za nim na prośbę Kanye Westa i Kim Kardashian nie opuścił on jednak aresztu i właśnie trwa jego proces. Zgodnie z wczorajszymi informacjami amerykańskiego portalu TMZ ASAP Rocky miał w planach odmówić składania zeznań w swojej sprawie, jednak najwyraźniej jego strategia uległa potem zmianie.
Zgodnie z najnowszymi doniesieniami portalu TMZ raper jednak zdecydował się złożyć wyjaśnienia, a skłoniły go do tego zeznania rzekomej ofiary. ASAP Rocky obawiał się co prawda, że prokurator wyciągnie z artysty każde fałszywe słowo, ale mimo tego przedstawił swoją wersję wydarzeń z 30 czerwca.
Według zeznań ASAP Rocky'ego Mustafa Jafari i jego kolega byli wyjątkowo agresywni i uporczywie nachodzili rapera oraz jego świtę. Z racji swojego zachowania podejrzewali, że mogą być pod wpływem narkotyków. ASAP Rocky przyznał, że on i jego koledzy faktycznie rzucili się w końcu na rzekomą ofiarę, jednak wcześniej to nastolatek zaczął okładać pięściami ochroniarza ASAP Rocky'ego. Ich "odpowiedź" była więc gestem samoobrony, a nie próbą wszczęcia bójki.
Jaki będzie finał procesu ASAP Rocky'ego? Tego dowiemy się już wkrótce. Teoretycznie grożą mu 2 lata więzienia, jednak, jak twierdzi TMZ, szanse na to, że otrzyma najwyższą możliwą karę są bardzo niskie.