Dzięki filmowi Tomasza Sekielskiego i jego brata problem pedofilii w polskim kościele zyskał międzynarodowy rozgłos, a jego echa dotarły nawet do Watykanu. Nagłośnione przypadki molestowania dzieci w Tylko nie mów nikomu są niestety kroplą w oceanie problemu i prawdopodobnie część podobnych historii nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Mariusz Zielke, dziennikarz śledczy i założyciel Niezależnej Gazety Internetowej, postanowił nagłośnić sprawę, która - jeśli będzie miała swoją kontynuację - może wstrząsnąć show biznesem.
Dziennikarz zapewnia, że dotarł do zeznań ofiar "znanego polskiego muzyka", który miał gwałcić dziewczynki poniżej 15. roku życia. Nie ujawnia nazwiska artysty, bo twierdzi, że ofiary mu na to nie pozwalają.
Nie chodzi mi o ściganie tego człowieka, tym bardziej, że jest starszym człowiekiem. Zależy mi na tym, by napiętnować proceder. Oskarżany to osoba bardzo znana w naszym show biznesie, bardzo wpływowy muzyk. Ujawnienie jego nazwiska będzie szokiem - mówi w rozmowie z WP.
Wiem o jego trzech ofiarach - podkreśla Zielke_. Z jedną z nich rozmawiałem. Opowiedziała mi o tym, jak była gwałcona przez tego człowieka. Te kobiety są dziś dorosłe, ale nadal zmagają się z ogromną traumą. Twierdzą, że do molestowania i gwałtów dochodziło przy realizacji programów "Tęczowy Music Box" i "Co jest grane?", a także przy organizacji wielu występów zespołu muzycznego "Tęcza". Dziewczynki miały być też gwałcone w siedzibie fundacji finansującej działania zespołu. To był dom oskarżanego znanego artysty. Kobiety twierdzą, że zamykano je tam w piwnicy na noc. Sprawca miał je krzywdzić także we własnym samochodzie oraz w siedzibie jednego z najważniejszych polskich stowarzyszeń muzycznych**. Dowody na winę sprawcy widziałem osobiście. Są niepodważalne. To nie tylko wyznania ofiar, ale też nagrania.**_
Dziennikarz kontaktował się z żoną muzyka, który podobno przebywa aktualnie w szpitalu w związku z poważną chorobą. Kobieta ma twierdzić, że historie rzekomych ofiar są zmyślone.
Muzyk miał oferować molestowanym dziewczynom pieniądze w zamian za milczenie, a także pomoc w budowaniu kariery.
Wszystko opublikuję rzetelnie i jeśli się pomyliłem, przyznam się do błędu i przeproszę. To trudny temat, łatwo popełnić pomyłkę, która może mieć nieodwracalne skutki. Wciąż badam sprawę. Najtrudniejszą, z jaką się mierzyłem.Telewizja Polska i Polsat otrzymały szczegółowe pytania w tej sprawie kilka dni temu. Do dziś nie mam odpowiedzi. Opublikuję je zaraz po uzyskaniu - tłumaczy Zielke na łamach Salon24.
Dziś dziennikarz poinformował na swoim profilu o dalszym rozwoju sprawy:
Wszystkim bardzo dziękuję za pomoc w nagłaśnianiu sprawy pedofilii przy produkcji programów dla TVP i Polsatu. Bardzo proszę o więcej. Pracowałem całą noc i dziś od rana i padam na pysk, ale już jest masa nowych ustaleń. Wszystko weryfikuję. Afera okazuje się wielowątkowa, jest bardzo duży odzew, może to być w ogóle największa afera nie tylko pedofilska w tym roku. Cóż, powiem tak: może film Patryka Vegi wpłynie na wynik wyborów, a może jednak to, co wy teraz ujawniacie i co ujawnią inni dziennikarze niedługo, i co ja ujawnię. Szykujcie się na megaaferę - czytamy.
Zwróciliśmy się do rzeczników stacji TVP i Polsat z prośbą o komentarz do zarzutów stawianych przez dziennikarza.
W TVP nie ma tolerancji dla jakichkolwiek przejawów łamania prawa. Jeżeli Spółka posiadałaby jakiekolwiek informacje o możliwości popełnienia przestępstwa, natychmiast zostałyby one przekazane stosownym organom - czytamy w odpowiedzi.