Michał Wójcik dał się poznać szerszej publiczności jako ten najbardziej "kontrowersyjny" członek kabaretu Mru Mru. O popularnym satyryku zrobiło się głośno przy okazji jego rozwodu z Agnieszką Kałużą, którą zresztą zdradzał jeszcze w okresie narzeczeństwa, ostatecznie porzucając ją dla Ewy Tecel. Aby dowieść swoich racji w sądzie i wygrać wojnę o alimenty, zdradzona żona musiała złożyć w sądzie dowody w postaci sekstaśm Wójcika z kilkoma różnymi kobietami.
Pod koniec kwietnia donosiliśmy, że niewierny komik powiększył swoją "patchworkową" rodzinę o kolejnego członka, zostając ojcem po raz czwarty. Jak można było się spodziewać, matką najnowszego synka nie była Tecel, a kolejna kobieta, którą obrotny Michał zdążył w sobie rozkochać (każda z jego pociech pochodzi z innego związku). Co ciekawe, rodzicielkę swojego kolejnego potomka 47-latek poznał na... terapii, na którą wybrał się po przegranej batalii sądowej z byłą żoną.
W wywiadzie udzielonym _**Super Expressowi**_ Michał postanowił uchylić rąbka tajemnicy i wyjawił, co sprawia, że kobiety tak do niego lgną.
Szanowni koledzy, nie trzeba być przystojnym i bogatym, ale trzeba być zabawnym - wyznał. Nawet tak zwany atrybut męskości może być zabawny.
Jakby tego było mało, Wójcik dał do zrozumienia, co w jego mniemaniu powinno być główną aspiracją w życiu każdego mężczyzny.
Trzeba zostawiać swoje geny po świecie - wyznał.
Co jak co, ale trzeba Michałowi przyznać, że wykazał się on wyjątkowym altruizmem, wspaniałomyślnie dzieląc się "sobą" z tyloma różnymi kobietami. Myślicie, że swoim bezcennym materiałem genetycznym uszczęśliwi niedługo kolejną kandydatkę?