Nikt chyba nie ma już wątpliwości, że Meghan Markle zamierza w jakikolwiek sposób podporządkować się zasadom królewskiego dworu. Księżna, decydując się na ślub z księciem, co prawda zgodziła się na życie na świeczniku, ale niekoniecznie odpowiada jej protokół mało adekwatny do czasów, w których żyjemy.
Jak podaje Daily Mail, Meghan wyjątkowo irytuje tzw. "bywanie", którego elementem jest rozdzielne siedzenie małżonków podczas uroczystych kolacji.
To dla niej horror. Ci bardziej uprzejmi członkowie rodziny królewskiej po prostu przewracają oczami i mruczą pod nosem, że Meghan "nic nie poradzi na to, że jest Amerykanką", jednak mniej tolerancyjni po prostu przestali ją zapraszać - pisze dziennikarz brytyjskiego tytułu.
Księżna ponoć za każdym razem naciska na to, by móc siedzieć obok swojego męża, co zresztą wydaje się być zupełnie naturalne.
Współczujecie jej życia w złotej klatce?