Edyta Górniak znana jest z wysokich wymagań względem swoich współpracowników. Trudno jej się zresztą dziwić, bo przez lata zyskała status diwy i dzięki temu może pracować z tym, z kim chce. Gdy piosenkarka nawiązała jakiś czas temu współpracę z Donatanem, to spodziewano się, że może to być początek zupełnie nowego rozdziału w jej karierze. Wszystko zaprzepaściło jednak wydarzenie za kulisami festiwalu w Opolu, gdzie Donatan uznał za stosowne złapać Górniak za pośladek.
Od tego czasu Edyta Górniak na dobre zrezygnowała ze współpracy z Witoldem Czamarą i jego ekipą. Wkrótce okazało się, że w obliczu tak obrzydliwego gestu między nimi nie może być mowy o porozumieniu. Piosenkarka ma na tyle bolesne wspomnienia w związku z tym wydarzeniem, że postanowiła nie wykonywać już publicznie ich wspólnego utworu Andromeda. Szczegółami podzieliła się z czytelnikami Faktu.
Przestałam śpiewać Andromedę, chociaż bardzo lubiłam ten utwór i wspólnie z Cleo przegadywałyśmy ten utwór wiele razy, właściwie został napisany pod wpływem naszych rozmów. Po sytuacji w Opolu straciłam zupełnie szacunek do Donatana. I przez to ten utwór przestał mieć dla mnie pozytywną energię - powiedziała Edyta Górniak w rozmowie z dziennikarzem Faktu.
Co ciekawe, piosenkarka postanowiła również podzielić się ze światem szczegółami ich współpracy. Górniak przyznała, że pracując nad piosenką, wielokrotnie miała ochotę opuścić studio i zaprzestać współpracy z Czamarą. Proces tworzenia utworu z Donatanem określiła jako "trudny".
I nigdy do tej pory o tym nie mówiłam, ale ta współpraca była bardzo trudna. (...) Ta praca w studio udała się tylko dlatego, że ja pokochałam ten utwór i dlatego, że był z nami reżyser dźwięku, który łagodził atmosferę. Ta atmosfera była dla mnie tak ciężka, że kilka razy chciałam wyjść ze studia - potwierdza.
Edyta Górniak zdobyła się też na kilka słów o samym Donatanie. Twierdzi, że producent jest trudny we współpracy i "nie szanuje kobiet".
On potrafi być bardzo zabawnym człowiekiem, natomiast jest także potwornie trudny, dlatego, że nie szanuje kobiet. (...) On jest bardzo bezpośredni w komplementowaniu kobiet i być może są kobiety, które to lubią, natomiast ja nie jestem przyzwyczajona, że ktoś, z kim nie mam osobistych relacji, jest tak bezpośredni - skwitowała Górniak.
Piosenkarka była na tyle zniesmaczona współpracą z Donatanem, że po nagraniach nie chciała mu nawet podać swojego numeru telefonu... Czamara podobno mocno to przeżył i wypisywał potem do Górniak na Instagramie. Treść wiadomości, przynajmniej póki co, diwa zostawiła tylko dla siebie.
Bardzo źle przyjął to, że nie chciałam mu dać swojego numeru telefonu, był wręcz obrażony. Pisał więc na Instagramie takie wiadomości, że gdybym je opublikowała, to on byłby spalony - twierdzi piosenkarka.