Rodzina ze Stargardu niedługo cieszyła się urlopem w Zakopanem. Turyści z dwójką dzieci zatrzymali się w mieszkaniu Tatarzanka na zakopiańskiej Pardałówce, a po tym, jak zgłosili właścicielom kilka drobnych usterek, zostali wyrzuceni z lokalu.
Do zdarzenia doszło w piątek 9 sierpnia. Turyści zdążyli nagrać część przepełnionej wyzwiskami awantury, a na krótkim filmiku widać, jak właścicielka uderza i opluwa wczasowiczów. Turystka twierdzi, że została rażona paralizatorem, dlatego udała się na badania do szpitala. Przedmiotem sporu było niedziałające światło, zbite lustro, brudny materac i kamery zainstalowane w pokojach.
Sprawa została zgłoszona na policję:
Nasz patrol był na miejscu już po zdarzeniu. Przyjęliśmy obustronne zgłoszenie uszkodzenia ciała. Obie strony mają swoje argumenty, więc musimy dokładnie wyjaśnić, co tam się stało - powiedział Wirtualnej Polsce asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy policji w Zakopanem.
O sytuacji wypowiedział się pokrzywdzony turysta:
Czujemy się oszukani. Straciliśmy pieniądze i musieliśmy wynająć pokój w innym hotelu. Jeszcze nikt nas nie potraktował w taki chamski sposób, a jeździmy z dziećmi po całej Polsce - zdradził w rozmowie z Tygodnikiem Podhalańskim.
Prowadząca Tatarzankę twierdzi, że jej matka podczas awantury złamała sobie kręg szyjny.
Co ciekawe, poszkodowany turysta zdradził, że po nagłośnieniu skandalicznej sprawy odezwały się osoby, które również miały być w podobny sposób potraktowane przez właścicielki lokalu. Obie strony zapowiedziały wejście na drogę sądową.