Justyna Gradek zaistniała w show-biznesie dzięki związkowi z Philippem Pleinem. Projektant na sprzedaży swoich kiczowatych i przerażająco drogich ubrań zarobił fortunę. Chętnie więc zabierał modelkę na wycieczki prywatnym jetem i prestiżowe gale, na których miała okazję poznać gwiazdy światowego formatu. Obecność Gradek u boku burżuja odnotowały media plotkarskie na całym świecie. Niestety, playboy nie był stały w uczuciach i co chwilę zrywał z ukochaną, wymieniając ją na inną instagramową piękność o wydatnych piersiach i pośladkach. Modelka miała dość upokorzeń i na początku roku definitywnie wypisała się ze swoistego "haremu Pleina". Na szczęście po rozstaniu nie rozpaczała zbyt długo. Raptem kilka miesięcy później wzięła ślub z zawodnikiem MMA Karolem Miśkiewiczem. Justyna postanowiła uczcić ten wyjątkowo dynamiczny rok i wyprawiła huczne 27 urodziny.
Na przyjęcie przybyła w białej, kusej sukni, której nie powstydziłaby się żadna panna młoda z Las Vegas.
Prawie jak drugi ślub nasz, suknia prawie taka… - mówiła spostrzegawcza Gradek na Instagramie.
Na przyjęciu zagościło nawet kilku celebrytów. Zjawiła się dawno nie widziana Monika Pietrasińska (słynąca z tego, że wygląda jak Natalia Siwiec), czy słynny fryzjer gwiazd Kajetan Góra. Justyna nie oszczędzała organizując imprezę w pięknie udekorowanej altanie. Był punkt do robienia profesjonalnych zdjęć, tort z torebką Chanel i fajerwerki o północy.