Nie milkną echa po zaginięciu Piotra Woźniaka-Staraka, który w niedzielę w nocy uległ wypadkowi w trakcie rejsu motorówką. Producentowi towarzyszyła 27-latka z Łodzi. O ile kobiecie udało się dopłynąć do brzegu i wezwać policję, mąż Agnieszki Woźniak-Starak wciąż pozostaje zaginiony, a policja od samego rana kontynuuje poszukiwania na jeziorze Kisajno w okolicach mazurskiej posiadłości Woźniaków-Staraków.
Cała akcja poszukiwawcza rozpoczęła się tuż po tym, jak straż została poinformowana o motorówce pływającej po wodzie bez pasażerów.
W niedzielę o godz. 4 rano nasi ratownicy popłynęli na miejsce z policją – relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Zbigniew Kurowicki, prezes Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Prowadziliśmy czynności i znaleźliśmy kobietę, która wypadła z łodzi. O godz. 8:30 strażacy rozpoczęli poszukiwania zaginionego mężczyzny przy użyciu sonarów. Na miejscu były też śmigłowce.
Kurowicki wyznał, że w późniejszych godzinach dowodzenie nad całą akcją przejęła policja, zaznaczając przy tym, że obszar poszukiwań jest bardzo duży.
_**To jest teren od wejścia na Łabędzi Szlak poprzez Dębową Górkę. Jezioro Kisajno to stosunkowo duży obszar, a miejsce wypadku nie było dokładnie określone.**_
Tego typu akcja ratownicza nie jest niczym nowym dla Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Prezes MOPR wyjawił, że w miejscu poszukiwań jezioro może mieć od 3 do około 15 metrów głębokości.
Chyba że obszar poszukiwań zostanie przeniesiony - zauważył. Wiadomo, że motorówka się przemieszczała i dryfowała, więc jeśli trzeba będzie szukać dalej, głębokość może dojść do 20 metrów.
Wirtualna Polska skontaktowała się także z oficerem prasowym Państwowej Straży Pożarnej w Giżycku kpt. Mateuszem Pupkiem, który przyznał, że poszukiwania w wodzie nie należą do najłatwiejszych.
Ale to, co na pewno mogę powiedzieć, to stwierdzić fakt, że dysponujemy bardzo profesjonalnym sprzętem – powiedział Pupek. Opieramy się na jego wskazaniach i doświadczeniu ratowników, którzy prowadzą taką akcję nie pierwszy raz.