Julia Wieniawa to obecnie jedna z najpopularniejszych influencerek w Polsce. Reklamodawcy regularnie zasypują ją propozycjami współpracy, które gwarantują jej wysoką jakość życia. Dzięki temu może sobie pozwolić na kosztowne akcesoria i luksusowe wakacje, którymi regularnie chwali się na swoim Instagramie. Nie może zresztą narzekać na brak poklasku, ponieważ w sieci śledzi ją ponad 1,3 miliona obserwujących.
Mimo tego, że życie Julii Wieniawy znacznie różni się od życia typowej 20-latki, to coraz częściej dostrzega ona także ciemne strony popularności i sławy. Co jakiś czas wszechstronna celebrytka znajduje sposób, aby ponarzekać na łamach prasy na swój trudny los. Tym razem w ramach promocji kolejnego projektu postanowiła wyżalić się w rozmowie z magazynem Viva, gdzie stwierdza, że media wymagają od niej zdecydowanie więcej, niż powinny.
Media trochę mi zabraniają bycia tą młodą osobą, wymagając ode mnie więcej, niż powinni, z racji mojego wieku. Mam wrażenie, że mnie już nie wolno się pomylić. Dlatego przypominam, że mam dopiero 20 lat, jestem młodą dziewczyną, która spełniła swoje dziecięce marzenia - powiedziała Julia Wieniawa w rozmowie z dziennikarką magazynu Viva.
Jednocześnie Julka zaprzecza, jakoby zmieniła się w ostatnim czasie z powodu sławy. Potwierdzeniem na to mają być jej znajomi, którzy z rozmowach z nią twierdzą, że dojrzała.
Myślę, że takim sprawdzianem, czy pozostałam sobą, są moi znajomi, których znam od lat i którzy uważają, że się nie zmieniłam, tylko dojrzałam. Znam swoją wartość, natomiast na pewno mi nie odbiło, nie jestem zadufana w sobie - twierdzi celebrytka.
Celebrytka postanowiła również ponarzekać na to, że popularność pozbawiła jej możliwości angażowania się w spontaniczne rozrywki. Przez nawał obowiązków zawodowych nie może w dowolnej chwili wyjść na miasto i napić się prosecco...
Przez to, że moje życie zawodowe tak szybko się potoczyło, straciłam tę spontaniczną radość: "O, piątek, piąteczek, piątunio, to idę na imprezę, sobotę odsypiam, niedzielę odsypiam, a w poniedziałek idę do pracy albo do szkoły". Nie mam tego, bo często w sobotę i niedzielę pracuję, a mój weekend czasami wypada we wtorek i środę albo wcale go nie mam. Więc nie mogę sobie pójść ze znajomymi, odstresować się, napić prosecco i spędzić miło czas, bo takie jedno wyjście oznacza potem dla mnie ogromną ilość kłopotów - wspomina z żalem Julia.