Kate Middleton i książę William od jakiegoś czasu starają się nie wzbudzać już sensacji w brytyjskiej prasie. Pałeczkę przejęli po nich Meghan Markle i książę Harry, którzy w krótkim czasie wyrośli na ulubionych anty-bohaterów tamtejszych mediów. Obie pary mają jednak świadomość, że role szybko mogą się odwrócić, dlatego ostatnio prześcigają się w próbach "uczłowieczenia" swojego wizerunku.
Brytyjska rodzina królewska wielokrotnie udowodniła, że oszczędności po prostu nie leżą w ich naturze. Co jakiś czas w mediach pojawiają się kolejne doniesienia o ich kosztownych zachciankach, nie wspominając nawet o baby shower Meghan, które kosztowało "zaledwie" pół miliona dolarów. Z tego powodu specjaliści od wizerunku uznali najwyraźniej, że dobrze będzie ukazać ich choć raz jako zwykłych śmiertelników.
Niedawno Meghan i Harry pojawili się na skromnym lunchu w jednej z brytyjskich knajp. Szybko zarzucono im hipokryzję i próbę poprawy wizerunku, jednak część opinii publicznej faktycznie mogła uwierzyć, że księżna Sussex i jej mąż też miewają ludzkie odruchy. W życiu Meghan Markle faktycznie mogłaby to być pewna odmiana...
Teraz w ich ślady poszli Kate Middleton i książę William, którzy wspaniałomyślnie odwiedzili pub Old Boot Inn. Właściciel knajpy oczywiście nie miał oporów, aby opowiedzieć o tym prasie.
Kiedy George jest tutaj, zakłada swój "kamuflaż" - wszyscy mają udawać, że go nie widzą. Charlotte jest urocza, uwielbia się bawić w ogrodzie z córką mojej partnerki. Raz gościliśmy holenderską grupę gości i nikt się nie zorientował, kim są, bo zawsze zachowują się tak zwyczajnie - powiedział Andre Claassen w rozmowie z The Mirror.
Okazuje się, że wybór Kate i Williama padł właśnie na ten pub ze względu na poczucie prywatności. Jak twierdzi właściciel, podczas gdy książęca para odwiedza lokal ludzie po prostu nie zwracają na nich uwagi. Dzięki temu mogą bez problemu zjeść posiłek z dziećmi bez obaw, że ktoś będzie im przeszkadzał.
Myślę, że lubią tu przychodzić, bo ludzie nie zwracają na nich uwagi. Nikt do nich nie podchodzi, nikt nie prosi ich o selfie - skwitował Claassen.