Magda Gessler to niekwestionowana ikona polskiej popkultury. "Kreatorka smaku i stylu" już od wielu lat przemierza Polskę, aby ratować rodzime restauracje od upadku. Widzowie w szczególności upodobali sobie jej niekonwencjonalne metody, które przeszły praktycznie do historii. W powietrzu wielokrotnie latały talerze i słabej jakości jedzenie, a Magda wybijała okna i przewracała restauracyjne stoły. Nic zatem dziwnego, że Kuchenne rewolucje wciąż cieszą się sporą popularnością.
Wczoraj Magda Gessler i jej widzowie oficjalnie wkroczyli w *20. (!) sezon _Kuchennych rewolucji_. Zgodnie z oczekiwaniami *właściciele wcale nie mieli lekko, a gwiazda jak zwykle dała popis swoich umiejętności. Tym razem restauratorka zjawiła się w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie otrzymała zadanie ratowania restauracji Best Bar. Okazało się jednak, że pierwsze problemy napotkała już przy samym wejściu.
_**Nie chcę być w takim stanie, co pan. I ja tam nie wejdę, dopóki tam tak śmierdzi**_ - powiedziała na wstępie Magda Gessler.
Żeby sprostać wymaganiom gwiazdy pracownicy wzięli się za sprzątanie, a żeby zabić nieprzyjemny zapach użyli... odświeżacza powietrza. Gessler uznała, że rozpylanie odświeżacza w pomieszczeniu z gotową żywnością narusza jednak pewne standardy i wkrótce zaczęło być coraz bardziej nieprzyjemnie.
_**Czy panią pogięło?! Przecież nie można g*wna przykrywać. G*wno w lesie!**_ - krzyczała restauratorka.
Test dań też raczej nie przebiegł tak, jak zapewne liczyli właściciele. Zupa ogórkowa była jej zdaniem zbyt słona, kebab suchy, a zapiekankę określiła mianem miazgi ziemniaków z serem, która grozi zatruciem.
G*no z pieczarek z serem - mówiła do kamery Gessler.
Podobne odczucia wzbudziła pizza, którą restauratorka z charakterystycznym dla niej wdziękiem odprawiła za drzwi lokalu.
_**Ta pizza się nadaje do wyfrunięcia z lokalu**_ - powiedziała, po czym cisnęła talerzem z pizzą.
W dalszej części programu restauratorka zaprosiła do siebie właściciela, któremu kazała próbować własnych potraw. W pewnym momencie, gdy zobaczyła w jakim stanie są podawane tam pieczarki, wysypała je właścicielowi na ręce. Wysypała w tym przypadku jest raczej mało adekwatne, bo całość przypominała raczej pieczarkową breję...
_**Ale tu śmierdzi, Jezu. Wszystko takie ch**owe (...) Żeby pan zobaczył, na własne ręce, własnymi rękoma. Niech pan spróbuje, co pan ludziom podaje na zapiekankę. To jest pieczarka? Niech pan to je. Jedna łyżka, druga łyżka, trzy łyżki. Nie chciałabym całej reszty wrzucić panu na głowę**_ - mówiła do właściciela.
_**Czuję się lekko upokorzony**_ - mówił do kamery Edward, właściciel knajpy.
Mimo problemów i wielu emocji rewolucja ostatecznie się udała, a Gessler pochwaliła panujące tam niskie ceny i smaczne jedzenie. W ten oto sposób restauratorka "uratowała" kolejną knajpę.