Pomimo niezliczonych dobrodziejstw, które nam zapewnia, w tym wyjątkowo łatwego dostępu do naszych ukochanych celebrytów, Internet coraz częściej staje się miejscem przestępstw, których ofiarami padają przeciętni obywatele, niezdolni do przedwczesnego wykrycia zagrożenia. Niezwykle popularną metodą okradania ludzi z oszczędności jest technika na "zakochanego mieszkańca odległej krainy". Rzeczony adorator wyszukuje sobie podatną na komplementy ofiarę, którą urabia, a następnie przekonuje, że chciałby jak najszybciej spotkać się z nią spotkać "w realu", jednak nie posiada obecnie wystarczających środków (mimo że zazwyczaj jest afrykańskim księciem, bądź też brazylijskim potentatem przemysłowym). Zagoniona w róg ofiara przesyła potrzebne środki z nadzieją spotkania "miłości życia", po czym orientuje się, że została tak naprawdę okrutnie oszukana.
Wydawać by się mogło, że przestępcy parający się takim procederem robią stosowny research, zanim skontaktują się z potencjalną ofiarą. Jednak wygląda na to, że mniej wprawieni żigolakowie zazwyczaj strzelają na ślepo. Przekonała się o tym Anna Kalczyńska, która otrzymała na swój numer telefonu nad wyraz osobliwą wiadomość tekstową.
Jesteś taka piękna. Mam na imię Ahmed. Jestem z Egiptu. Jak się masz? - zagaił rozochocony koneser polskich wdzięków.
Niestety dziennikarka musiała szybko i skutecznie ostudzić jego zapał.
Dziękuję Ahmedzie za twoje życzliwe słowa i zainteresowanie, ale jestem mężatką i mam trójkę dzieci. Szczęścia życzę - odpowiedział obiekt westchnień w wyjątkowo uprzejmy sposób.
Kalczyńska skorzystała z okazji, aby zaciągnąć języka wśród swoich obserwatorek i zapytać, czy im także zdarzają się podobne "internetowe flirty".
Odważny kolega. Chyba mu przejdzie, jak myślicie? A czy Wam zdarzają się tacy "anonimowi wielbiciele"?
Fanki dziennikarki natychmiast ruszyły do klawiatur, aby ostrzec ją przed potencjalnym niebezpieczeństwem, czyhającym za oniemiałym z zachwytu mieszkańcem ciepłych krajów.
To nie są anonimowi wielbiciele.... sorry. Tylko wyłudzacze i oszuści! Ja zwykle dostaję takie wiadomości od "byłych amerykańskich wojskowych", którzy chcą poznać miłą kobietę z Europy wschodniej, bo słyszeli ze są najpiękniejsze. Potem będą potrzebowali pożyczyć kasę "na bilet" do Polski, bo ich konto zablokowała amerykańska armia. A może tylko ja mam takiego pecha, a to prawdziwa miłość?
W ten sposób znajoma męża znalazła. Co prawda małżeństwo nie trwało długo, ale Ahmed dostał kartę pobytu - czytamy w sekcji komentarzy pod zdjęciem.