Choć nie da się ukryć, że Monika Miller zaistniała w show biznesie głównie za sprawą dziadka-byłego premiera i ciała całkowicie pokrytego charakterystycznymi tatuażami, nie można jej odmówić rzadko spotykanej ambicji. Żądna uwagi 24-latka postanowiła pozbyć się łatki "celebrytki znanej z niczego" i rozpocząć karierę... piosenkarki. W wypromowaniu nowej muzyki wnuczce Leszka Millera pomóc ma udział w jubileuszowej edycji Tańca z Gwiazdami.
W ostatnim czasie aspirująca wokalistka (i tancerka) doświadczyła wyjątkowego pecha, łamiąc żebra w trakcie prób do popularnego programu, o czym poinformowała fanów za pośrednictwem swojej ulubionej platformy społecznościowej.
Okazuje się, że chęć zaistnienia jest u Moniki na tyle silna, że - mimo zagrożenia zdrowia - ćwiczy ona dalej, aby w piątek móc zaprezentować swoje taneczne umiejętności na parkiecie. Jakby tego było mało, we wtorek celebrytka zamieściła na Instagramie serię zdjęć i nagrań, wyjawiając, że przez treningi jeszcze bardziej nadłamała sobie żebra.
Wczoraj nadłamałam sobie swoje złamane żebro i z 13 mm zrobiło się 31. I tak nie ma co płakać, nie da się z tym nic zrobić - stwierdziła.
Emanująca szampańskim humorem "Millerówna" zapewniła z uśmiechem na twarzy, że i tak zamierza wystąpić w programie, przyznając z rozbrajającą szczerością, że jej metodą na uśmierzenie bólu są odpowiednie medykamenty.
Muszę brać więcej przeciwbólowych, no a tańczyć nadal będę. Więc żadnych plotek, że rezygnuję, że to koniec. To nieprawda - zdementowała.