Bartek Królik od lat jest aktywny na polskiej scenie muzycznej. Zdolny kompozytor, producent i instrumentalista zaistniał dzięki współpracy z Sistars. Od kilku lat działa z Agnieszką Chylińską, z którą jeździ w trasy koncertowe.
Artysta postanowił jednak wydać solowy album, któremu towarzyszy szeroko zakrojona promocja w mediach. Królik odwiedził m.in. Dzień Dobry TVN, w którym opowiadał o tym, jak zmieniła go córka.
To gwiazda. Żadna Julia Wieniawa, żadna inna - tylko ona - mówił o Guci chorującej na zespół Downa.
Ostatnio Bartek odwiedził też redakcję CGM, gdzie wspominał początki z Chylińską. Okazuje się, że nie ich pierwsze spotkanie było trudne:
Jak mnie zobaczyła w kolorowym dresie, to się wyrzygała. Powiedziała, że ni cholery do mnie nie podejdzie. Że wyglądam jak kasiniok - mówił.
Ostatecznie jednak drogi muzyków zeszły się ponownie dzięki żonie Królika, która pracowała jako makijażystka Chylińskiej. Panie zaczęły rozmawiać o muzyce i okazało się, że Chylińska może i nie docenia stylizacji Królika, ale bardzo lubi jego twórczość. Doszło więc do ponownego spotkania:
Ja ją znałem z tego, że obgryza głowy nietoperzom. Bałem się! - wspomina Królik (na wszelki wypadek chcielibyśmy podkreślić, że "odgryzanie głów nietoperzy" to jedynie metaforyczne nawiązanie do mrocznego stylu Agnieszki. Nikt nie posądza jej o dręczenie zwierząt - redakcja Pudelka).
Najwyraźniej prywatnie Agnieszka była mniej przerażająca niż na scenie, bo spotkanie na kawie zakończyło się współpracą w studiu. Piosenkarka czuła, że artystycznie stanęła w miejscu i potrzebuje świeżych pomysłów.
Ona była w takim miejscu kariery, gdzie mogła ciągle klepać schabowego. Zastanawialiśmy się co zrobić, żeby wbić szpilę. Zrobiliśmy numer wywrotowy, ludzie go zjechali, jej się dostało. Ale z czasem stał się największym hitem roku - mówi o przygodzie Chylińskiej z elektroniką.